„Rzeczpospolita" sprawdziła, skąd pochodzą politycy, którzy chcieliby kierować największymi miastami. Okazuje się, że w wielu miejscach sytuacja jest podobna jak w Warszawie, gdzie główny rywal urzędującej prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz poseł PiS Jacek Sasin mieszka poza stolicą – w podstołecznych Ząbkach.
W rozmowie z „Rzeczpospolitą" mówił, że przeprowadziłby się do Warszawy i zaczął w niej płacić podatki pod warunkiem, że w zamian za rozliczany tu PIT miałby darmową komunikację. W RMF FM tłumaczył, że ma bliżej do centrum Warszawy niż urzędująca prezydent, a Ząbki tylko administracyjnie leżą poza obszarem miasta.
Choć sprawę nagłośnił inny kandydat, poseł KNP Przemysław Wipler, to poseł Adam Kwiatkowski, który kieruje kampanią Sasina, przekonuje, że problem służy za temat zastępczy w kampanii obecnej prezydent. – Trzeba było dyskredytować osobę, która może zagrozić jej w drugiej turze i gdyby nie to, znaleziono by coś innego – wskazuje polityk.
Kłopot partii Jarosława Kaczyńskiego polega na tym, że musi ona podobnie tłumaczyć się w innych miastach. Kandydat PiS w Krakowie Marek Lasota przekonywał, że jest w trakcie załatwiania procedur związanych z przeniesieniem.
– Zdecydowanie jest to dowód na identyfikowanie się z gminą, w której płaci się podatki i, co ważniejsze, odpowiedzialność za nią – punktuje jego rywal, obecny prezydent Jacek Majchrowski. On sam pochodzi z Sosnowca, ale czuje się z miastem związany. – W Krakowie mieszkam 49 lat, czyli większość mojego życia, i sam o sobie myślę jako o krakowianinie – przekonuje i dodaje, że problem pojawia się, gdy kandydat zostaje na wybory przyniesiony w teczce.