W Krakowie Sąd Okręgowy oddalił protest dwóch osób, które skarżyły się, że oddały swoje głosy na jednego z kandydatów PiS do sejmiku małopolskiego, a w protokole z komisji, ta osoba miała zero głosów. Sąd znalazł przyczynę błędu, ale protest odrzucił - donosi TVN 24.
Sąd zweryfikował protokoły i ponownie sprawdził karty do głosowania w całej komisji nr 77 w Krakowie, w której miało dojść do nieprawidłowości. Okazało się, że błędnie przypisano tam 90 głosów ważnych i jeden nieważny (poprzez postawienie "ptaszka" zamiast krzyżyka") oddanych na Jana Dudę z PiS, innemu kandydatowi z tej samej listy.
Mimo to sąd odrzucił protest i stwierdził, że wykazane nieprawidłowości nie miały wpływu na wynik wyborów. Uzasadniając swoją decyzję stwierdził, że Jan Duda, któremu błędnie nie przyznano głosów, i tak zdobył mandat radnego. Zdaniem sądu nieprawidłowości nie miały też wpływu na podział mandatów między listami, ponieważ różnice głosów zdobytych przez komitety były duże.
Z wyroku zadowolona jest komisarz wyborcza Teresa Rak, która przychylała się do takiego orzeczenia. Skąd mogły się wziąć takie błędy? Zdaniem członków komisji zawinić mógł system. Jak tłumaczyli, kilkukrotnie wprowadzali do niego dane i nie wykluczają, że mogło dojść do pomyłki. Decyzja sądu jest nieprawomocna.