W środę żołnierze ukraińskich sił zbrojnych zablokowali bazę oddziałów ochotniczych nacjonalistycznego Prawego Sektora w obwodzie dniepropietrowskim. Poinformował o tym lider ugrupowania i deputowany Rady Najwyższej Dmytro Jarosz. Oskarżył on władze w Kijowie o prowokację wobec ochotników, którzy od roku walczą z prorosyjskimi separatystami w Donbasie.
– Nasza baza została zablokowana bez uprzedzenia przez dopiero zmobilizowanych żołnierzy, którzy mieli ciężką broń i transportery opancerzone – oświadczył przywódca Prawego Sektora. – Wokół bazy postawiono posterunki, zatrzymano jeden nasz samochód i kazano złożyć broń.
Jarosz rozkazał wszystkim znajdującym się w bazie ochotnikom, by nie składali broni i pozostali w stanie gotowości bojowej.
W obronie ochotników zablokowanej bazy Prawego Sektora na ulice Kijowa wyszło kilkuset zwolenników tej organizacji. Pod siedzibą administracji prezydenta Petra Poroszenki protestujący domagali się wyjaśnień. – Jeżeli władze nas nie usłyszą, to następnym razem manifestacja będzie trwała tyle, ile będzie się palił ten budynek – powiedział rzecznik Prawego Sektora Artiom Skoropadski.
Kierownictwo Prawego Sektora od miesięcy prowadzi rozmowy z ukraińskim resortem obrony w sprawie legalizacji batalionów ochotniczych. Co więcej, lider ugrupowania Dmytro Jarosz na początku kwietnia został doradcą dowódcy sztabu generalnego ukraińskich sił zbrojnych. Z kolei ukraiński minister obrony zapewniał, że wszystkie oddziały ochotnicze, które walczyły w Donbasie, zostały włączone do ukraińskich sił zbrojnych.