Reklama

Janusz Jankowiak: Rząd Ewy Kopacz na trójkę z minusem

Polska powinna być w strefie euro. Ale to nie jest temat kampanijny - mówi ekonomista w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem.

Publikacja: 30.06.2015 20:55

Ewa Kopacz

Ewa Kopacz

Foto: AFP

 

W referendum powinny znaleźć się dodatkowe pytania?

 

Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu: Uważam, że to referendum jest w ogóle niepotrzebne, a już dopisywanie do niego kolejnych pytań jest absurdalne. Coś niedobrego dzieje się z polską demokracją przedstawicielską. Ale uleczanie jej poprzez pytanie Polaków, czy i kiedy dzieci powinny zacząć chodzić do szkoły, to prawie grecki referendalny surrealizm.

 

Reklama
Reklama

Beata Szydło chce referendum w sprawie obniżenia wieku emerytalnego. Jakie są koszty przywrócenia poprzednich rozwiązań?

 

Kalkulacja kosztów zależy od przyjętego wariantu. Nasz wariant wydłużenia wieku emerytalnego jest dość łagodny. W tym roku bilans FUS ma się zamknąć deficytem rzędu 61,6-75,0 mld złotych. W 2020 deficyt powinien spaść do 50,5 mld. W 2016 będzie to jeszcze 2,88 proc PKB; w 2020 „już tylko” 2,57 proc. PKB. Pomimo wydłużenia wieku emerytalnego i para-likwidacji OFE spadek deficytu w okresie 4 lat to jedynie ok. 5 mld PLN. Procent wydatków FUS pokrywanych ze składek ma wzrosnąć w tym czasie z 74 proc. do 76 proc. W miarę wydłużania horyzontu czasowego poprawa bilansu FUS jest szybsza. Ale demografii nie oszukamy. Odwrócenie reformy, to finansowanie w 2020 roku dla 1 mln emerytów więcej. Po wydłużeniu wieku emerytalnego w 2020 ubywa w Polsce 650 tys. osób w wieku produkcyjnym. Jak to cofną, to ubytek finansujących bieżące wydatki emerytalne sięgnie 1,4 mln osób. Obietnice skracania wieku emerytalnego czytać należy tak: wyższy dług, wyższe deficyty, niższe emerytury, wyższe składki dla pracujących.

 

Czy to się w coś składa?

 

Reklama
Reklama

Tak. W katastrofę.   

 

A jak Pan ocenia projekt Bronisława Komorowskiego, a teraz PSL, umożliwiający przejście na emeryturę po 40 latach pracy?

 

Każda taka propozycja to kolejny wyłom w systemie emerytalnym i tak wyszczerbionym przez likwidację OFE. Ostrzegałem i zrobię to raz jeszcze: skończy się prędzej czy później uchwaleniem przez kolejny zaciąg polityków powrotu do systemu zdefiniowanego świadczenia. Na tym polegają w polskim wydaniu reformy systemowe, których owoce przychodzą dopiero po wielu kadencjach parlamentarzystów. Na tym polega rozumienie odpowiedzialności za państwo i ciągłość instytucjonalną.

 

Reklama
Reklama

PiS chce żeby osoby, których roczny dochód przekracza 300 tys. zł oddawali państwu 39 proc. podatku.

 

PiS szczyciło się jeszcze do niedawna obniżką podatków osobistych. Dobrze by było mieć kiedyś do czynienia z partią, która przynajmniej w kwestii podatków nie zmienia zdania co kadencję, prawda? Ilu jest takich zidentyfikowanych podatników w Polsce? 0,2 proc, czyli ok. 16 tys. osób. Dodatkowe podatki przez nich zapłacone, w zależności od wysokości progu, oraz przy założeniu, że oni nie znikną, dałyby rocznie 0,5-0,8 mld. W skali dochodów podatkowych państwa to tyle, co nic. Ale zrobić to łatwo. Trzeba tylko zmienić zdanie, albo powiedzieć, że warunki się zmieniły. To łatwizna. Dlatego to zrobią.

 

A pomysł PiS podwyższenia kwoty wolnej od podatku?

Reklama
Reklama

 

Rzecz jest do dyskusji. Jak wszystkie progi związane z opodatkowanym dochodem nie podlegające od lat waloryzacji. A jest tego sporo. Tyle, że na kwestię efektywnej stawki opodatkowania trzeba patrzeć przez pryzmat już istniejących ulg, zwolnień i włączeń. Jest to więc kwestia wyboru spójnego modelu opodatkowania. Na przykład: lepsza jest kwota wolna, czy koszty uzyskania przychodów?

 

Jakie są szanse na spełnienie jesienią obietnicy złożonej przez Andrzeja Dudę i Beatę Szydło o uruchomieniu programu wsparcia finansowego dla rodzin - 500 zł na każde dziecko?

 

Reklama
Reklama

Proszę pana, bądźmy poważni: czy ci politycy słyszeli może o stabilizującej regule wydatkowej, limitującej maksymalny możliwy wzrostu wydatków w sektorze publicznym? Jak zamierzają sfinansować dodatkowe wydatki rzędu kilkunastu mld złotych (w łagodnym wariancie) dla 7 mld dzieci w Polsce? Obalając regułę, na której zasadza się dziś wiarygodność fiskalna Polski w oczach inwestorów z rynku finansowego i urzędników w Komisji Europejskiej, rekomendujących Radzie Europejskiej nałożenie lub zdjęcie z kraju procedury nadmiernego deficytu? Chcemy w Polsce greckiej choroby?

 

Premier Ewa Kopacz po zdjęciu procedury nadmiernego deficytu zamierza obniżyć podatki, szczególnie te osobiste.

 

Pierwsze słyszę. Ale generalnie bardzo mnie martwi skłonność polityków do wydawania pieniędzy, których nie ma. Nie ma ich, bo Polska pomimo blisko 4 proc. wzrostu gospodarczego ma wciąż blisko 3 proc deficytu sektora finansów publicznych. Nie bez powodu rząd obiecuje zaledwie 0,2 proc. PKB zacieśnienia fiskalnego między rokiem 2015 a 2016. Żadna opcja polityczna nie jest uodporniona na wirusa rozdawnictwa w roku wyborczym. Ale jedni popadają przy tym w malignę, a inni pogrążają się w amoku.

Reklama
Reklama

 

Ewa Kopacz chce też ograniczyć śmieciówki.

 

Pozakontraktowe formy zatrudnienia poszły w Polsce za daleko. Trzeba to ograniczyć. Ale rozsądnie. Większość organizacji pracodawców jest za tym, by podjąć w tej kwestii rozmowy. Nie popadając przy tym jednak w skrajności. Kontraktowa forma zatrudnienia musi się czymś różnić od umowy o pracę na czas nieograniczony. Taki rodzaj zatrudnienia będzie przechodził do lamusa. Współczesny rynek pracy różni się od XIX-wiecznego.  

 

VAT może zostać obniżony? Możliwy jest powrót do 22 proc.?

 

Od 2017 jest to zapisane w ustawie. Można to oczywiście zmienić. Jak wszystko. Ale ograniczanie dochodów z podatków pośrednich, najważniejszych dla budżetu, wpisuje się w zły schemat: mniej dostawać – więcej dawać.

 

PiS chce zaproponować przedsiębiorcom obniżkę CIT DO 15 proc. Jaki to koszt dla państwa?

 

Doprecyzujmy: nie wszystkim podatnikom CIT, ale – podobno - tym najmniejszym. Tyle, że mikroprzedsiębiorstwa nie płacą w Polsce CIT. Do kogo więc adresowana jest ta propozycja? Niech mnie pan nie pyta o koszty, bo to na tym poziomie abstrakcji nie do oszacowania. Ale generalnie redukcja stawek CIT, jako kierunek, jest interesująca. To stosunkowo mało istotne źródło dochodów budżetu. Problem polega na tym, że dalsza redukcja CIT, gdyby ktoś to poważnie rozważał, postawiłaby nas na kursie kolizyjnym z Komisją Europejską.  

 

Podwyższenie płac dla budżetówki, to przedwyborczy wabik?

 

Po tylu latach zamrożenia, to raczej nie wabik, ale wiele lat odkładana nieuchronność. Ale optymalnie byłoby podwyższyć płace w budżetówce bez podnoszenia funduszu wynagrodzeń. Tyle, że my mało optymalizujemy.

 

A czy przedstawiciele służby mundurowych powinny dalej cieszyć się wysokimi przywilejami?

 

Służby mundurowe powinny od dawna być w powszechnym systemie emerytalno-ubezpieczeniowym. To było – o ile pamiętam – nawet wpisane do programu partii, która przymierza się właśnie do oddania władzy. Widocznie 8 lat to za mało na realizację programu, na który głosowała kiedyś większość rodaków.

 

Czy grexit uderzy w gospodarkę Polski?

 

Dostalibyśmy rykoszetem przez rynek finansowy. Paradoks polega na tym, że na krótką metę słabszy złoty i wyższa inflacja poprawia wskaźniki makro, bo zwiększa nominalny PKB. Dlatego dziś nikt głośno w Polsce z powodu Grecji nie płacze. A dłuższym horyzontem zajmują się u nas tylko pasjonaci.

 

Grecja okaże się kłopotem dla strefy euro?

 

Grecja jest wielkim kłopotem dla strefy euro. Ale raczej z powodów fundamentalnych, a nie za sprawą wymiaru ekonomicznego. Instytucje europejskie kredytujące Grecję i tak nie dostaną swoich pieniędzy z powrotem.

 

Co się stanie jeśli nie spłaci długów?

 

Kredytodawców prywatnych dawno już w Grecji nie ma. Europejski system bankowy jest immunizowany na Grecję, bo nie ma w nim wielkich ekspozycji. Kryzys grecki postawił jednak przed Unią rudymentarne pytania o granicę miedzy demokratycznym mandatem a obowiązkami wobec wspólnoty. Dla nas to pokazowa lekcja wagi, jaką ma głos każdego z nas, kiedy wybieramy ludzi do parlamentu i rządu. Bo oni potrafią czasem urządzić nas na amen.    

 

Czy Polska wciąż powinna dążyć do wejścia do strefy euro? To powinien być temat kampanii?

 

Proszę zauważyć: Grecja ma euro. Grecja się chwieje. Ale greckie euro w materacach to wciąż euro. Trochę słabsze do dolara. Ale mocne. Polska ma silną, zrównoważoną gospodarkę. Polska się nie chwieje. Kiwa się za to złoty. Słabnie wobec wszystkich walut. Czy to w porządku? Polska powinna być w strefie euro. Ale to nie jest temat kampanijny.  

 

W listopadzie 2014 r. w rozmowie dla „Rzeczpospolitej” postawił pan rządowi Donalda Tuska trójkę. Jaką ocenę dzisiaj postawiłby pan koalicji PO-PSL po prawie ośmiu latach rządów?

 

Dostawiłbym minus.

 

 

 

 

 

 

 

 

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama