Neumann podkreślił, że walkę z dopalaczami PO zaczęła się za kadencji premiera Donalda Tuska, który doprowadził do zamknięcia 800 sklepów handlujących tymi substancjami. Przyznał jednocześnie, że PO popełniła wówczas błąd używając nazwy "dopalacz". - Jak patrzę na to co się dzieje, to nie była to nazwa pejoratywna. Zwłaszcza młodzi ludzie uznawali, że to coś jak napój energetyzujący – tłumaczył.
Polityk przekonywał jednocześnie, że obecnie obowiązujące prawo wymierzone w osoby handlujące dopalaczami działa, ponieważ "dilerzy są łapani". Dodał przy tym, że "wiele się jeszcze musi zmienić by ta walka była bardziej skuteczna". Jedną z takich zmian ma być nazywanie dopalaczy narkotykami, bo nazwa dopalacz sugeruje iż "to coś prawie legalnego, nie narkotyk".
W Warszawie 29 lipca podpisano Pakt Społeczny Przeciw Dopalaczom, który ma skoordynować działania różnych instytucji, organizacji i mediów, w walce z tymi substancjami. Rusza też kampania, która będzie informować o zagrożeniach związanych z zażywaniem dopalaczy. Treść paktu brzmi: "Jesteśmy przeciw - dopalaczowym zbrodniom. Jesteśmy za - życiem wolnym od narkotyków. Dołącz do nas i powiedz innym: dopalacze kradną życie! Działaj! Twórz! Żyj!". Pod dokumentem podpisali się m.in. premier Ewa Kopacz, minister zdrowia Marian Zembala, minister sprawiedliwości Borys Budka, minister spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska, minister administracji i cyfryzacji Andrzej Halicki, rzecznik praw dziecka Marek Michalak, przedstawiciele różnych organizacji pozarządowych, w tym ZHP.