Reklama

Założenia UE są dla nas obciążeniem

Piotr Naimski | Polacy i Czesi płacą za politykę klimatyczną Niemiec.

Publikacja: 01.12.2015 18:02

Założenia UE są dla nas obciążeniem

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Rzeczpospolita: W Paryżu trwa szczyt klimatyczny. Komu w Europie zależy na tym, żeby emisję gazów cieplarnianych ograniczać?

Piotr Naimski, poseł PiS, szef sejmowej Komisji ds. UE: Od pewnego czasu tworzy się w Europie nowy sektor gospodarki, związany z produkcją urządzeń do czerpania energii z odnawialnych źródeł. Jest on bardzo silnie dotowany przez niektóre kraje europejskie i dzięki temu uzyskuje przewagę konkurencyjną nad tradycyjnymi sposobami produkcji energii elektrycznej, przede wszystkim z węgla, ale również z gazu. Ta przewaga opiera się również na odpowiednich regulacjach przyjmowanych na poziomie UE, a potem narzucanych wszystkim krajom wspólnoty.  

 

Czego dotyczą takie przepisy?

Reklama
Reklama

Jeden mówi np. o tym, że energia z odnawialnych źródeł energii ma pierwszeństwo w dostępie do sieci energetycznych przed energią uzyskiwaną metodami konwencjonalnymi. W rezultacie dotowana energia z OZE zajmuje, mówiąc kolokwialnie, miejsce w sieci. Elektrownie węglowe muszą być często na pewien czas wyłączane. Taki system jest główną osią polityki energetycznej w szczególności w Niemczech.  



Bo Niemców na to stać?

Tak, te dotacje pochodzą w większości z rachunków za energię płaconych przez obywateli Niemiec. W budżetach Niemców opłata za energię elektryczną stanowi 4-5 procent, w Polsce – 10 procent, czyli – wg standardów unijnych – polskie gospodarstwa domowe znajdują się na granicy ubóstwa energetycznego. Ta dotowana energia ze źródeł odnawialnych jest sprzedawana na niemieckiej giełdzie energii. Z takimi dotacjami trudno konkurować, chociaż wszystko to zachowuje pozory działalności rynkowej. Polskich odbiorców energii nie stać na podobne dofinansowanie tzw. zielonej energii. 



Pozory?

Reklama
Reklama

Ta nowa gałąź gospodarki musi konkurować z klasyczną energetyką opartą przede wszystkim na węglu. Tyle, że do dzisiaj najtańsza energia to energia pochodząca z węgla. Polityka dekarbonizacji, która jest prowadzona przez UE i stała się podstawą unijnej polityki energetycznej, sprzyja rugowaniu węgla z gospodarki, w tym przede wszystkim z energetyki węglowej. Tym samym stanowi pomoc dla dotowanych odnawialnych źródeł energii.  



Jak się takie dążenia tłumaczy?

Ponieważ dzisiaj energia elektryczna wyprodukowana z najpopularniejszych źródeł odnawialnych nie wytrzymałaby bez dotacji konkurencji z energią z węgla czy gazu, batalia przeniosła się na poziom polityczny. Polityka dekarbonizacji wprowadzana przez Komisję Europejską jest uzasadniana, przynajmniej teoretycznie, walką z ociepleniem klimatu, które zdaniem wielu polityków wiąże się z emisją dwutlenku węgla. Redukcja emisji  CO2 miałaby ten proces zahamować i zatrzymać. Uznano to za cel strategiczny, ale ten cel jednocześnie wspomaga istnienie i funkcjonowanie nowego przemysłu, skupionego wokół odnawialnych źródeł energii. Stoją za tym ogromne pieniądze i inwestycje. Inwestorzy  oczekują zwrotu zainwestowanych pieniędzy. Zatem w interesie tych inwestorów są wszelkie działania zarówno w UE, jak i w skali globalnej, które będą wspierały tendencję dekarbonizacji.



Cel jest niby szczytny, ale wykonanie złe?

Reklama
Reklama

Odnawialne źródła oparte na sile wiatru i energii słonecznej są niestabilne. Kiedy na północy Niemiec wieje silny wiatr, to w systemie jest nadmiar energii, problemy mają wtedy sieci przesyłowe. Stąd część tej energii przesyłana jest w sposób niekontrolowany przez polski system energetyczny do Czech i do Bawarii. Zakłóca to nie tylko niemieckie systemy energetyczne, ale także systemy krajów sąsiednich. A to jest niebezpieczne. Ta sytuacja powinna być opanowana na poziomie technicznym, regulacyjnym i finansowym. Takie przepływy kosztują, płacimy za to my i płacą Czesi, którzy protestują tak samo jak i my.  

Dla tych niestabilnych źródeł trzeba szukać alternatywy?  

Jeśli wiatru i słońca nie ma, trzeba sieć stabilizować. Potrzebne są takie źródła energii, które można dość łatwo podłączać w takich momentach. Wszystko to razem jest kosztowne. Z tego powodu np. w Hiszpanii odstąpiono od programu dotowania energii wiatrowej. Wybudowano tam bardzo dużo elektrowni wiatrowych i w konsekwencji zaczęto budować gazowe bloki energetyczne, by można było zastąpić elektrownie wiatrowe, gdy przestanie wiać. Wszystko razem okazało się niezwykle drogie i Hiszpanie wycofali się z tego projektu.  

Jakie jest lekarstwo na takie problemy? 

Rozwiązaniem mogą być nowe technologie magazynowania energii, ale to jest melodia przyszłości. Do tej pory na skalę masową takich możliwości nie ma i to jest największy problem z funkcjonowaniem odnawialnych źródeł energii.  

Reklama
Reklama

Skutkiem obrad COP 21 może być dalsze ograniczanie emisji gazów cieplarnianych?

Przedmiotem obrad COP21 jest przedłużenie działania konwencji klimatycznej, która raczej powinna być nazywana konwencją o ochronie przyrody. Historia konwencji klimatycznej sięga daleko wcześniej niż jakiekolwiek działania w sprawie redukcji emisji CO2 prowadzone przez Unię Europejską. Unia Europejska jest uczestnikiem konwencji klimatycznej. Polska występuje w Paryżu jednocześnie jako sygnatariusz konwencji klimatycznej i jako członek UE. Unia, podobnie jak większość krajów uczestniczących w szczycie klimatycznym, zgłosiła swój własny, dobrowolnie określany cel jeśli chodzi o ograniczanie emisji. To jest ten głośny plan ograniczenia emisji CO2 o 40 procent do roku 2030. Ten cel nie uwzględnia specyfiki polskiej gospodarki opartej na taniej energii z węgla. 



Ale takie deklaracje już padły...

O wynikach przekonamy się pod koniec obrad, czyli 11 grudnia. Cele zgłoszone przez UE są zdecydowanie wyższe niż możliwości i deklaracje innych krajów świata. To grozi utrzymaniem tendencji zmniejszenia konkurencyjności przemysłu europejskiego w stosunku do reszty świata i powinno być przedmiotem troski i zastanowienia europejskich polityków.  Warto pamiętać, że cele zgłoszone przez UE będą także ogromnym obciążeniem dla polskiej gospodarki. 

Reklama
Reklama



UE gra na własną niekorzyść?

W pewnym momencie grupa polityków dominujących we Wspólnocie doszła do wniosku, że będąc w awangardzie tego ruchu na rzecz ograniczenia emisji, pociągnie za sobą resztę świata. Ale świat najczęściej kieruje się swoimi własnymi interesami.

To hipokryzja ze strony UE?

Można się doszukiwać hipokryzji w sytuacji, gdy ogranicza się przemysły energochłonne emitujące dużo CO2, jednocześnie przenosząc te zakłady przemysłowe do innej części świata, gdzie te ograniczenia są dużo mniejsze, a następnie przywozi się te produkty do Europy. To jest omijanie barier stawianych w UE z wykorzystaniem tego, co się dzieje poza nią. Prowadzi to do zaniku niektórych przemysłów na terenie Wspólnoty, np. przemysłu cementowego i rozkwitu tego przemysłu w Indiach albo w Pakistanie.

Reklama
Reklama

UE świadomie nie chce konkurować z resztą świata?

Kontynuowanie takiej polityki w UE prowadzi do stałego obniżania udziału w unijnym PKB produkcji przemysłowej. To oznacza, że Europa dezindustrializuje się, zamiast produkcję przemysłową odnawiać, unowocześniać i zwiększać. Celem polskiej gospodarki jest zwiększanie produkcji przemysłowej i utrzymanie ceny energii w Polsce na poziomie konkurencyjnym w stosunku do ceny oferowanej przez sąsiadów. Wszelkie działania, które utrudniają nam taką ścieżkę rozwoju, są prowadzone wbrew polskim interesom.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama