Dżihadyści z Daesh mieli rozpocząć reglamentowanie żywności tuż po zajęciu Faludży w styczniu 2014 roku, pół roku przed proklamowaniem samozwańczego kalifatu.
Z relacji uciekinierów z Faludży wynika, że w mieście obecnie panuje głód, a członkowie Daesh zaczęli odwiedzać mieszkańców oferując im jedzenie jeżeli ci zgodzą się walczyć w szeregach terrorystów. - Powiedzieli sąsiadowi, że dadzą mu worek mąki, jeśli jego syn do nich dołączy - relacjonuje 23-letnia uciekinierka z irackiego miasta. Dodaje, że jej rodzina uciekła z Faludży ponieważ nie miała jedzenia i opału, a poza tym ostrzał nacierających na miasto wojsk zaczął zagrażać jej domowi.
Uciekinierzy z Faludży przebywają obecnie w szkole przerobionej na tymczasowy ośrodek dla uchodźców w Gamie. To wyłącznie kobiety i dzieci, ponieważ iracka armia zabrała wszystkich mężczyzn, aby w czasie przesłuchań sprawdzić, czy któryś z nich nie walczył w szeregach Daesh.
Iracka armia spowolniła ofensywę mającą na celu zdobycie Faludży, ze względu na obawy o los dziesiątek tysięcy pracowników cywilnych uwięzionych w mieście, którzy obecnie mają ograniczony dostęp do wody, żywności i elektryczności. Według relacji uciekinierów w mieście można obecnie kupić jedynie stare, nieświeże daktyle, za które sprzedawcy dyktują bardzo wysokie ceny. Za worek mąki trzeba zapłacić niemal 450 dolarów.
Według informacji amerykańskiego wywiadu w Faludży jest od 500 do 700 bojowników Daesh. Strona iracka podaje nieco wyższą liczbę - 2500.