Reklama

Nizinkiewicz: Tusk wraca w złym stylu

Dlaczego szef Rady Europejskiej nie chciał stanąć obok Andrzeja Dudy.

Aktualizacja: 14.07.2016 06:03 Publikacja: 12.07.2016 19:27

Donald Tusk

Donald Tusk

Foto: AFP

Już widać, co nas czeka, jeśli były premier na dobre wróci do krajowej polityki. Pokazał to szczyt NATO.

Donald Tusk był jednym z gości szczytu NATO. Wydawało się, że zachowa się z klasą, ponad polityczną kalkulacją podkreślając polski sukces, jakim okazało się spotkanie przywódców Sojuszu. Tymczasem szef Rady Europejskiej pokazał, że nie zmienił się od czasów swojego premierostwa i nie przepuści okazji, żeby zaatakować przeciwników.

Pierwszego dnia szczytu Tusk wystąpił na konferencji u boku prezydenta USA Baracka Obamy i szefa KE Jeana-Claude'a Junckera. Mówił o konsekwencjach Brexitu, partnerstwie Unii z USA i potrzebie utrzymania na świecie demokracji liberalnej. Słowa o jej podważaniu były próbą skierowania uwagi na sytuację w rządzonej przez PiS Polsce.

Jeszcze wyraźniej Tusk zdradził swoje intencje podczas ostatniego zdjęcia grupowego uczestników szczytu. Kiedy liderzy państw NATO i instytucji UE ustawiali się do fotografii, wszedł do sali jako jeden z ostatnich i przepychał się niezgrabnie do tylnego rzędu, choć miejsce przeznaczone dla każdego z przywódców było zaznaczone odpowiednimi karteczkami. Robił wszystko, żeby nie stanąć obok prezydenta Andrzeja Dudy.

Początkowo nie pomagało zwracanie mu uwagi przez Davida Camerona, chorwacką prezydent Kolindę Grabar-Kitarović i innych polityków. W końcu Tusk skapitulował i ze skwaszoną miną stanął obok polskiego prezydenta. Nie próbował jednak nawet nawiązać z nim kontaktu, demonstracyjnie odwracając się w drugą stronę, ku Junckerowi.

Reklama
Reklama

Sytuacja niby zabawna, ale jak mówi dr Jacek Sibora, znawca protokołu dyplomatycznego, takie zachowania są niewłaściwe. Tym bardziej jeśli się pamięta, że Tusk nie przyjechał na zaprzysiężenie prezydenta Dudy, a Beacie Szydło wysłał krótką, złożoną tylko z 47 słów, depeszę z gratulacjami po wyborze na premiera.

Donald Tusk odszedł do europejskiej polityki, ale pozostała mu dawna skłonność do gierek obliczonych na publiczne dyskredytowanie przeciwnika. Często udawało się to za czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego, który, nieprzygotowany do ataków, odpowiadał na nie w sposób niezgrabny. Widać, czego będziemy mogli się spodziewać, gdyby Tusk wrócił do polskiej polityki (jego kadencja kończy w przyszłym roku i wciąż nie wiadomo, czy będzie przedłużona).

Tym bardziej że dla Jarosława Kaczyńskiego Tusk jest idealnym przeciwnikiem. Personalne spory pozwalają odwrócić uwagę od realnych problemów. Były premier, jako łatwy do zdefiniowania przez PiS wróg, zostanie zaś obarczony winą za katastrofę smoleńską.

Tusk nie porzucił polskiej polityki. Początkowo jeszcze odcinał się od komentowania krajowych spraw. Dzisiaj nie ma z tym problemu. Toczy też grę w swojej dawnej partii. Tuż przed szczytem spotkał się z Ewą Kopacz i Hanną Gronkiewicz-Waltz, które są w opozycji do Grzegorza Schetyny. A jego najbliższy współpracownik Paweł Graś spotkał się z przeciwnikami Schetyny Jackiem Protasiewiczem i Michałem Kamińskim.

Czytelniejszego sygnału Tusk nie mógł wysłać. Gry obliczone na publiczne zdezawuowanie przeciwnika to powrót na wojenną ścieżkę, zarówno z przeciwnikami wewnątrz PO, jak i poza Platformą.

Donald Tusk wraca w złym stylu. Z nim wróci brutalna wojna polsko-polska. Zbroi się do niej Kaczyński, ale też zbroi się do niej Tusk, co pokazał, niestety, szczyt NATO.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama