- Był czynny do końca, co jest absolutnie godne podziwu. Z nim odchodzi pewna epoka, bo zostało już niewielu z tego starszego pokolenia. On niewątpliwie był tym największym i pierwszym. Nie chcę tu snuć żadnych paraleli między naszą twórczością. Obaj kochaliśmy historię. Ta śmierć była zaskoczeniem, mimo, że niedawno odbyły się uroczyste obchody jego 90 urodzin. Widziałem Andrzeja na zjeździe naszego Stowarzyszenia Filmowców Polskich, był w świetnej formie, podobnie jak na festiwalu w Gdyni, gdzie uhonorowano jego ostatni film „Powidoki” i ogłoszono polskim kandydatem do Oscara. Jeśli zastanawialibyśmy się, czy człowiek odchodząc może czuć się spełniony to myślę, że w przypadku Andrzeja można dać odpowiedź twierdzącą. Dokonał to, czego w polskim filmie nie udało się nikomu przed nim, a myślę, że też długo po nim - powiedział Jerzy Hoffman.