Podkomisja smoleńska przekazała w poniedziałek, że TU-154M 10 kwietnia 2010 roku został rozerwany jeszcze przed przelotem nad brzozą. Oświadczono, że prawdopodobnie doszło do wybuchu ładunku termobarycznego.
W TVN24 Jerzy Miller powiedział, że prowadzona przez niego komisja nigdy nie pozwoliła sobie na głoszenie hipotez, których nie byli pewni.
Czy na pokładzie samolotu mogła znajdować się bomba? - Czy można sobie wyobrazić, że do samolotu, jak rozumiem na Okęciu, ktoś wnosi bombę o takich wymiarach i nikt nie zauważa? Nikt na to nie reaguje? Skąd się ta bomba wzięła? - odpowiedział.
- Ta cała hipoteza jest niespójna. Jej fragmenty wzajemnie się nie zazębiają, tylko zaprzeczają. To nie jest w ogóle żaden dokument, nad którym warto byłoby się pochylić i dyskutować. To jest mieszanka różnych pomysłów, które wzajemnie się - dodał.