Pamięć społeczna o Powstaniu była zawsze wśród warszawiaków obecna - mówił prof. Dudek podkreślając, że niezauważanie tej rocznicy w początkach PRL było raczej elementem oficjalnej polityki państwowej niż podejściem do niej samych mieszkańców stolicy. - Pamięć tę po 1956 roku można było okazywać, natomiast u schyłku PRL, kiedy władze odpuściły, można było już o tym głośno mówić i publikować. Po 1989 roku pamięć o Powstaniu stała się częścią polskiej polityki historycznej, a do rangi najważniejszego wydarzenia urosło po wybudowaniu muzeum Powstania Warszawskiego. Wtedy 1 sierpnia stał się głównym świętem historycznym Polski.
- Bardzo bym chciał, żeby to było święto ponad podziałami, ale tak nie jest. Jedni usiłują wykluczyć drugich i to się źle kończy. Polska prawica usiłowała wypchnąć polską lewicę - choć w Powstaniu walczyli również komuniści - na zasadzie: to my jesteśmy lepszymi patriotami - mówił Dudek.
Oceniając kontrowersyjną reklamę jednej ze spółek Skarbu Państwa, w której wykorzystano nawiązanie do Powstania sloganem: Poświęcenie to wielka energia, Dudek stwierdził: - To reklama w wyjątkowo złym guście, ale jest wierzchołkiem prądu, według którego twórcy takich przekazów chcą, żebyśmy odnieśli wrażenie, że odnieśliśmy jakieś porażające zwycięstwo. Pognębiliśmy Niemców i wyniku Powstania Warszawskiego Polska stała się wolna. Ta wizja sukcesu militarnego ma przysłonić to, czym w istocie Powstanie było - gigantyczną hekatombą, największą tragedią, której naród polski doznał w czasie II wojny światowej: dwieście tysięcy ofiar, głównie cywili - przypomniał profesor.
Przyznał, że dla niego 1 sierpnia to przede wszystkim - choć to niektórych oburza - dzień pamięci o ofiarach Powstania, a dopiero potem pamięci o bohaterskich powstańcach.
Profesor zauważył, że od wielu lat toczy się dyskusja o tym, czy Powstanie było potrzebne, a on sam należy do strony sceptycznej. - Nie nazywam Powstania błędem, bo to by było nadużycie, wiem, dlaczego wybuchło, natomiast uważam, ze decyzja była nieodpowiedzialna i zrealizował się najczarniejszy scenariusz. Zresztą ludzie, którzy dowodzili Powstaniem, jak gen. Bór Komorowski, później to przyznawali - mówił Antoni Dudek.