Kryminał, czarna komedia i satyra na współczesny styl życia w jednym. Zabawne, bezpretensjonalne kino.
Rafael (Toledo) pracuje w madryckim domu handlowym jako sprzedawca damskiej odzieży. Jest niezwykle skuteczny – żadna klientka nie jest w stanie oprzeć się jego sugestiom. Ma też powodzenie u koleżanek z pracy – każda marzy o schadzce z nim. Wszystko wskazuje więc na to, że spełni swoje największe marzenie i zostanie kierownikiem piętra, a potem dostanie miejsce w zarządzie.
W realizacji tych marzeń uprzedza go jednak don Antonio (Varela), sprzedawca męskiej konfekcji. I między sfrustrowanym Rafaelem a rywalem dochodzi do sprzeczki, w której don Antonio przypadkowo ginie. Rafael chce się pozbyć ciała, w czym nieoczekiwanie pomaga mu Lourdes (Cervera), najbrzydsza sprzedawczyni w sklepie. W zamian oczekuje dozgonnej miłości Rafaela, inaczej wyda go policji. Rozwiązaniem kłopotów bohatera może być perfekcyjnie zaplanowana zbrodnia...
Reżyser Alex de la Iglesia wykpiwa materialistyczne wyobrażenia ludzi o szczęściu. Rafael pragnie życia jak z banalnej reklamy – świetnie skrojony garnitur, piękne kobiety u boku i posada szefa w sklepie to szczyt jego aspiracji. Nie wyobraża sobie innej egzystencji. Dlatego zostaje przewrotnie ukarany. Zamiast spełnionych marzeń – zdanie się na łaskę brzyduli, która na dodatek okazuje się wredną babą.
Satyra na konsumpcjonizm nie jest w tym filmie wnikliwa. De la Iglesię bardziej pociąga żonglowanie filmowymi konwencjami, które zamienią opowieść w surrealistyczną zgrywę.