Do krypty zaprojektowanej przez Adolfa Szyszko-Bohusza w romańskiej Wieży Srebrnych Dzwonów nie zawsze dociera każda wycieczka. – Jeśli uczniowie zwiedzają Wawel w czasie upału kilka godzin, nauczyciel czasem proponuje, by do grobów królewskich i krypty marszałka już nie iść – mówi Anna Skalik, przewodniczka. – Szkoda, bo to ważne, by taką lekcję odbyć. Tego dotknięcia historii nie da się porównać z podręcznikiem.
Jak stwierdził kardynał Karol Wojtyła: „Człowiek, który wchodzi do tej katedry nawet jako przygodny pielgrzym, musi zatrzymać się przed tą wielkością”. A gdy w 1787 r. katedrę na Wawelu odwiedził król Stanisław August Poniatowski, bp krakowski Józef Olechowski powiedział mu: „Tyle ta bazylika ma związków z dziejami narodu polskiego (...), iż gdyby żadnej nie było pisanej historii krajów polskich, ściany i marmury jej w większej części poznać by ją dały”.
Dla dzieci największą atrakcją jest nie sarkofag Wazów czy grób Jana Sobieskiego, ale dzwon Zygmunt, który narodowi oznajmia wielkie i przełomowe wydarzenia. Czy młodzi ludzie przyjadą do Krakowa na grób prezydenta? – Bez wątpienia. Niektórzy z ciekawości. Inni, by oddać mu prawdziwy hołd – mówi przewodniczka.
Krypty marszałka nigdy nie omijają goście ze Wschodu. – Pytają o niego zwłaszcza Litwini, ale też Rosjanie, Ukraińcy i Gruzini – mówi Anna Skalik. Litwini wiedzą, że serce Piłsudskiego spoczywa u nich, na Rossie. Dlatego – obok Jagiełły – to dla nich najważniejszy przystanek podczas zwiedzania katedry.
Teraz lekcji historii związanych z kryptą marszałka przybędzie. Nie z powodu znajdującej się tu urny z ziemią z grobu matki naczelnika – Marii z Bilewiczów Piłsudskiej, pochowanej także na wileńskiej Rossie. Dojdzie Katyń. Już teraz przewodnicy mówią o tej zbrodni – u wejścia do Krypty Srebrnych Dzwonów od 1990 r. wisi tablica katyńska. Rosjanie zwykle mylą Katyń z białoruskim Chatyniem – wsią, w której Niemcy bestialsko wymordowali mieszkańców. Teraz jest szansa, że to o sowieckim mordzie na polskich oficerach usłyszy świat.