Nieczęsto zdarza się, żeby artyści wypowiadali się na temat klimatu w kraju i przywar Polaków równie dobitnie, jak Łódź Kaliska. Właściwie nie chodzi tylko o rodaków, upodobniliśmy się bowiem do reszty świata zwanego cywilizowanym. Niestety, przechwyciliśmy głównie złe cechy. Jakie? Polecam sprawdzić w „Alementarzu" pokazywanym w Królikarni.
Działający od ponad ćwierćwiecza pięcioosobowy zespół prześmiewców zmienił konwencję. Tym razem grupa „łodzian" stworzyła gorzką, smutną refleksję nad tym, co dzieje się z nami i dookoła nas. Równie odważnie, jak dotychczas.
Już sam pomysł wyjściowy jest szokujący: zamiast Ali i Oli, bohaterek tradycyjnego elementarza, poznajemy nowe słowa za pośrednictwem przygód Ali i Alego. To… emigranci z polskimi paszportami. Ona żółta, on beżowy. Żyją ze sobą na kocią łapę, ucząc się, jak zostać dobrymi Polakami.
Kolejne innowacje wprowadzone przez Łódź Kaliską: niby uczą alfabetu, lecz nie wychodzą poza literę „A"; kurs polskiego łączą z angielskim. To nie wszystkie niespodzianki – elementarz nie jest książką. Składa się z „dydaktycznych" plansz, rysunków, rzeźb i instalacji, a całości dopełniają zapachy i dźwięki. Alę i Alego symbolizują ich głowy powielane z tych samych matryc. Resztę postaci zastępują manekiny, w całości lub we fragmentach. Bo tu nie chodzi o myślenie, lecz o uruchomienie mechanizmu skojarzeń.
Bo to „Alementarz" o analfabetach. Dorosłych metrykalnie, ale w rozwoju osobistym pozostających na poziomie siedmiolatka.