Według generała Jewgienija Burzyńskiego, zastępcy szefa Głównego Zarządu Współpracy Międzynarodowej w Ministerstwie Obrony, rosyjscy eksperci i wojskowi nie wykluczają, że antyrakiety, które mają znaleźć się w bazie w Polsce, mogą zostać wykorzystane do ataku na Rosję.
– Przy naszych granicach pojawią się pociski średniego zasięgu, które mogą dolecieć do centralnych rejonów europejskiej części kraju w ciągu kilku minut – podkreślił Burzyński. Rosyjscy wojskowi obawiają się, że amerykański radar w Czechach i baza w Polsce będą platformą, która posłuży do dopracowywania procedur technologicznych i rozbudowania potencjału zbrojeniowego USA.
– Myślimy więc o asymetrycznych działaniach w odpowiedzi na instalację tarczy antyrakietowej w Europie. Zmierzają one do tego, aby sprowadzić do minimum ryzyko dla bezpieczeństwa narodowego Rosji – ostrzegł. Nie zdradził jednak, na czym miałyby polegać te działania.
– Oświadczenia generała Burzyńskiego potwierdzają, że Rosja nie zmieniła stanowiska w sprawie tarczy. O tym, że jest postrzegana jako zagrożenie, mówił w Chinach prezydent Miedwiediew – tłumaczy „Rz” ekspert wojskowy Paweł Felgengauer. Dodaje, że nie wierzy w to zagrożenie. – Ale część ekspertów utrzymuje, że skoro nasze próby budowy podobnego systemu się nie powiodły, to jest to technicznie niemożliwe. Stąd podejrzenie, iż Amerykanie są nieszczerzy, a rakiety w Polsce zostaną wyposażone w ładunki jądrowe. Wówczas mogłyby służyć też jako broń ofensywna – tłumaczy.
Jaka może być „asymetryczna” reakcja Rosji? – Wedle naszej teorii obronnej odpalenie każdej rakiety balistycznej o nieznanym pochodzeniu traktujemy jako atak jądrowy – wyjaśnia „Rz” Anatolij Cyganok, kierownik Centrum Prognoz Wojennych w Instytucie Politycznej i Wojskowej Analizy. Według niego jedyną możliwą odpowiedzią „z punktu widzenia rosyjskiej sztuki wojskowej” jest wysłanie w rejon, z którego pochodzi zagrożenie, pocisków, które za pomocą eksplozji jądrowej zniszczą nadlatującą rakietę, i te, które mogą zostać odpalone za nią.