– Litwa interesuje się projektem, konsultuje z sojusznikami i partnerami, ale rozmów o rozmieszczeniu elementów systemu obrony przeciwrakietowej na swoim terenie nie prowadzi – mówiła wczoraj rzeczniczka MSZ Violeta Gaiżauskaite.
Później minister obrony Juozas Oleksas uściślił, że Litwa i USA nie prowadzą negocjacji.
We wtorek wiceszef polskiego MSZ Witold Waszczykowski ujawnił agencji Reuters, że Litwini wyrazili gotowość do rozmów o tarczy z USA, gdyby negocjacje z Polską się nie powiodły. Propozycja miała być zgłoszona na początku maja w Pradze, gdzie odbywała się konferencja dotycząca bezpieczeństwa międzynarodowego. 20 maja na Litwę udał się amerykański negocjator ds. tarczy John Rood.
Rzecznik Departamentu Stanu USA Tom Casey zapewnił, że z Litwinami prowadzono tylko ogólne rozmowy na temat planów budowy tarczy i negocjacji z Polską. Ale rzecznik Pentagonu przyznaje, że Litwa jest jedną z możliwych lokalizacji amerykańskich wyrzutni. – Mamy nadzieję, że wkrótce uda się osiągnąć porozumienie z Polską. Ale zawsze powtarzaliśmy, że możliwe są też inne opcje. Jest kilka innych krajów, gdzie mogłyby się znaleźć rakiety, i Litwa jest jednym z nich – powiedział Geoff Morell. Litewscy analitycy są zdania, że uzyskanie politycznego konsensusu w sprawie tarczy byłoby niezwykle trudne. – W październiku mamy wybory. Trudno mi sobie wyobrazić, aby tarcza nie stała się elementem gry politycznej – mówi „Rzeczpospolitej” Raimundas Lopata, dyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Studiów Politycznych w Wilnie. Jego zdaniem trzeba by się też liczyć z niezwykle gwałtowną reakcją Rosji.
Amerykanie przyznają, że czas odgrywa kluczową rolę w negocjacjach. Obecna administracja, która odchodzi w styczniu, obawia się, że następne władze mogą nie poprzeć projektu obrony przeciwrakietowej. Jej zdaniem szybko też rośnie zasięg irańskich rakiet, przed którymi tarcza ma chronić USA i ich sojuszników. – Dlatego w negocjacjach musimy mieć możliwość wyjścia awaryjnego – mówi Morell.