Czy w Nowym Jorku rozmawiał już pan z tenisistkami lub ich menedżerami na temat ewentualnego startu w Polsce?
Rozmawiałem. Spotkałem się m.in. z Piotrem Radwańskim, który potwierdził, że polski turniej ma dla rodziny priorytetowe znaczenie. Ojciec Caroline Wozniacki powiedział, że córka chce u nas grać. Zaczepiła mnie Venus Williams, do której też już dotarło, że będzie turniej WTA w Polsce, i powiedziała, że chętnie wystartowałaby u nas ponownie. Oczywiście to nie jest takie proste – dziewczyny z pierwszej dziesiątki rankingu mają obowiązek startu w mocniejszych turniejach i dopiero po ścisłym wypełnieniu zobowiązań dostają prawo gry w imprezie rangi International. Tu też mają limity – najwyżej dwa takie starty rocznie, po jednym w każdej połowie sezonu. Muszę więc już rozmawiać i obstawiać niemal wszystkie, bo nie wiem, która wypełni warunki startu. To będę wiedział po majowym turnieju w Madrycie.
Pozostaje kwestia miejsca. Czy będzie to Warszawa z mocy tradycji, czy inne miasto?
Turnieje przydziela się miastom, nie krajom, więc zgłosiliśmy Warszawę, bo trzeba było podać konkretne miejsce. O tym, gdzie rzeczywiście odbędzie się turniej, zadecydują jednak wyniki rozmów ze sponsorami. Wiele zależy od ich siedziby i polityki promocji. To sprawa wciąż otwarta – przecież można wrócić w lipcu nad polskie morze. Rozmowy trwają. Zmiana lokalizacji nie jest poważnym problemem.To kwestia dogadania się ze sponsorem tytularnym. Może zresztą będzie ich dwóch, jak było w Sopocie. Podjęliśmy ryzyko wykupu licencji, nie mając formalnego zapewnienia finansowania imprezy, ale nie było innej drogi. Na razie mamy deklaracje udziału Suzuki i Pekao SA.
Czy jest szansa, żeby polski turniej wrócił do tej skali, jaką mieliśmy dwa – trzy lata temu?
Dostrzegam taką możliwość. W 2010 roku może zniknąć wielki turniej w Berlinie tuż przed Roland Garros, a pewien turniej francuski przeniesie się ze Strasburga do Biarritz. Dostałem propozycję, by zostać tam dyrektorem. Może zatem w 2010 roku zamienimy się terminami z Biarritz, oni wezmą lipcowy, a my majowy z większą pulą.