Wielki tenis wraca

Stefan Makarczyk o turnieju WTA w Polsce, o reformie kobiecych rozgrywek i o tym, że wysoka pozycja Agnieszki Radwańskiej w światowym rankingu bardzo mu pomaga

Publikacja: 04.09.2008 01:55

Stefan Makarczyk

Stefan Makarczyk

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Rz: Czy po przyjeździe ze spotkania dyrektorów w Nowym Jorku może już pan obiecać turniej w Polsce w przyszłym roku?

Stefan Makarczyk, dyrektor polskiego turnieju WTA:

Tak, turniej na pewno się odbędzie. Kupiliśmy od firmy Octagon prawa licencyjne na trzy lata – od 2009 do 2011 roku.

Termin jest korzystny?

Wywalczyliśmy po starciu z kilkoma miastami termin 20 – 26 lipca. W tym samym czasie odbędzie się tylko turniej w Portorożu. O ten sam termin ubiegały się w ostatniej fazie jeszcze Bad Gastein i Kopenhaga. W związku z tym, że cykl US Open Series na kortach twardych odbędzie się o tydzień później, oceniam, że data jest bardzo dobra. Zyskaliśmy czas dla tych tenisistek, które wolą pograć dłużej na kortach ziemnych.

Jak duża będzie to impreza?

Reforma WTA Tour wprowadziła od przyszłego roku nowe kategorie i nazewnictwo. Zniknęły Tiery, teraz po Wielkim Szlemie pojawiają się cztery turnieje Premier Mandatory w Indian Wells, Miami, Madrycie i Pekinie z pulą nagród 4,5 mln dol., potem są Premier 5 (Dubaj, Rzym, Cincinnati, Toronto i Tokio) – 2 mln, dziesięć imprez Premier – 600 lub 700 tys., oraz 34 turnieje International od 225 tys. My jesteśmy w ostatniej grupie.

Jak mocne tenisistki mogą przyjechać do Polski?

Nowe reguły precyzują to tak: impreza rangi International oznacza udział jednej tenisistki z rankingiem 1 – 20 albo czterech z miejsc 21 – 50. Oczywiście w turniejach Premier i wyższych musi grać znacznie więcej mocnych dziewczyn, a ranga Premier Mandatory oznacza, jak mówi nazwa, start obowiązkowy dla wszystkich najlepszych. Mamy jednak sposób, który umożliwi nam przyciągnięcie większej liczby gwiazd.

Na czym polega zachęta?

Przede wszystkim jestem raczej za zaproszeniem jednej gwiazdy niż czterech solidnych, ale mniej znanych tenisistek. W pierwszej kolejności myślę o Agnieszce Radwańskiej. Wolno nam zaprosić kolejną zawodniczkę z pierwszej dziesiątki, jeśli podniesiemy pulę nagród do 500 tys., każda następna „kosztuje” kolejne 250 tys. Teoretycznie możemy dojść np. do miliona i czterech sław. Na razie oceniam nasze możliwości na pół miliona dolarów i to jest nasz cel na 2009 rok.

Czy w Nowym Jorku rozmawiał już pan z tenisistkami lub ich menedżerami na temat ewentualnego startu w Polsce?

Rozmawiałem. Spotkałem się m.in. z Piotrem Radwańskim, który potwierdził, że polski turniej ma dla rodziny priorytetowe znaczenie. Ojciec Caroline Wozniacki powiedział, że córka chce u nas grać. Zaczepiła mnie Venus Williams, do której też już dotarło, że będzie turniej WTA w Polsce, i powiedziała, że chętnie wystartowałaby u nas ponownie. Oczywiście to nie jest takie proste – dziewczyny z pierwszej dziesiątki rankingu mają obowiązek startu w mocniejszych turniejach i dopiero po ścisłym wypełnieniu zobowiązań dostają prawo gry w imprezie rangi International. Tu też mają limity – najwyżej dwa takie starty rocznie, po jednym w każdej połowie sezonu. Muszę więc już rozmawiać i obstawiać niemal wszystkie, bo nie wiem, która wypełni warunki startu. To będę wiedział po majowym turnieju w Madrycie.

Pozostaje kwestia miejsca. Czy będzie to Warszawa z mocy tradycji, czy inne miasto?

Turnieje przydziela się miastom, nie krajom, więc zgłosiliśmy Warszawę, bo trzeba było podać konkretne miejsce. O tym, gdzie rzeczywiście odbędzie się turniej, zadecydują jednak wyniki rozmów ze sponsorami. Wiele zależy od ich siedziby i polityki promocji. To sprawa wciąż otwarta – przecież można wrócić w lipcu nad polskie morze. Rozmowy trwają. Zmiana lokalizacji nie jest poważnym problemem.To kwestia dogadania się ze sponsorem tytularnym. Może zresztą będzie ich dwóch, jak było w Sopocie. Podjęliśmy ryzyko wykupu licencji, nie mając formalnego zapewnienia finansowania imprezy, ale nie było innej drogi. Na razie mamy deklaracje udziału Suzuki i Pekao SA.

Czy jest szansa, żeby polski turniej wrócił do tej skali, jaką mieliśmy dwa – trzy lata temu?

Dostrzegam taką możliwość. W 2010 roku może zniknąć wielki turniej w Berlinie tuż przed Roland Garros, a pewien turniej francuski przeniesie się ze Strasburga do Biarritz. Dostałem propozycję, by zostać tam dyrektorem. Może zatem w 2010 roku zamienimy się terminami z Biarritz, oni wezmą lipcowy, a my majowy z większą pulą.

Wygląda na to, że wielki tenis do nas wróci...

To dzięki temu, że mamy gwiazdę. Dziś w Polsce znacznie łatwiej pracować przy tenisie kobiecym.

Rz: Czy po przyjeździe ze spotkania dyrektorów w Nowym Jorku może już pan obiecać turniej w Polsce w przyszłym roku?

Stefan Makarczyk, dyrektor polskiego turnieju WTA:

Pozostało 96% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!