Polska pomoc dla Żydów

Pytania i odpowiedzi

Publikacja: 16.09.2008 15:48

Polska pomoc dla Żydów

Foto: Rzeczpospolita

Red

Jaki jest związek między sytuacją w Niemczech a dojściem Hitlera do władzy?

Po I wojnie światowej w społeczeństwie niemieckim brały górę odczucia niechęci wobec sąsiadów, w tym szczególnie do powstałej po latach niebytu Polski i „obcych” zamieszkujących tereny Niemiec. Postawy te były prezentowane nie tylko przez skrajnie nacjonalistyczne ugrupowania. Powodem było silnie zakorzenione poczucie krzywdy wzmacniane niezasłużoną – zdaniem wielu Niemców – porażką militarną w 1918 roku.

Szczególną niechęć okazywano Polakom i Żydom. Tych pierwszych oskarżano o „grabież” niemieckich prowincji wschodnich. Także odbudowa państwa polskiego zagrażała niemieckim interesom na terenach uważanych przez II Rzeszę, a później Republikę Weimarską, za tereny ich naturalnych wpływów politycznych i ekonomicznych. Żydów z kolei kojarzono z falą rewolucyjną w Europie, która przyczyniła się pośrednio i bezpośrednio do militarnej klęski w 1918 r.

Z biegiem czasu zgodnie z zarysowującymi się potrzebami nowego reżimu rządzącego Niemcami od 1933 roku tylko Aryjczyków uznano za rasę państwotwórczą i godną sprawowania rządów. Polacy mieli zniknąć z ziem przeznaczonych dla Niemców lub służyć Niemcom jako niewolnicy. Żydom (a także Cyganom) w ogóle odmówiono prawa do życia. Politykę tę, choć początkowo w ograniczonym zakresie i często skrycie, zaczęto wprowadzać w życie już od momentu, kiedy Hitler został kanclerzem Niemiec w roku 1933. Zaledwie dwa lata później uchwalono wymierzone w Żydów ustawy norymberskie (15 września 1935 r.). Jednocześnie planowano zniszczenie państwa polskiego, mimo pozornego znormalizowania stosunków i zawarcia z nim w 1934 r. paktu o nieagresji.

Jakie były plany hitlerowskich Niemiec wobec ludności polskiej i żydowskiej?

Celem napaści Niemiec na Polskę w roku 1939 było przekształcenie ziem zamieszkałych przez Polaków w niemiecką „przestrzeń życiową” (Lebensraum). Los Polaków miał się rozstrzygnąć po wojnie i w dalekiej perspektywie niewiele miał się różnić od żydowskiego. Żydów Niemcy chcieli pozbyć się jak najszybciej. 20 milionów Polaków nie można było szybko wymordować, poza tym obawiano się możliwości wybuchu powstania narodowego przeciw okupantom, a praca polskich niewolników była III Rzeszy potrzebna. Planowano więc, że Polacy znikną w ciągu 20 lat po wojnie, częściowo zgermanizowani (spełniający kryteria rasowe), wymordowani (warstwy przywódcze) oraz deportowani (pozostali).

O losie kilku milionów Żydów zadecydowano ostatecznie w czasie trwania wojny. W pierwszych miesiącach pozbawiono ich majątku i zamknięto w gettach, gdzie odizolowanych wyniszczały głód i choroby potęgowane przez niewolniczą pracę. 20 stycznia 1942 r. na konferencji w Wannsee zadecydowano o „ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej”.

Od tego momentu Żydzi, którzy mieszkali na terenie okupowanej Polski, mieli największe szanse przeżyć wówczas, gdy zdecydowali się uciekać z miejsc wyznaczonych im przez Niemców i chronić się wśród Polaków. Niemcy grozili śmiercią zarówno Żydom, którzy opuszczą swe siedziby, jak i Polakom oraz ich rodzinom, którzy w jakikolwiek sposób im pomogą.

Jak wielu Polaków zginęło, ratując życie Żydów?

Prawdziwej liczby Polaków zamordowanych lub w inny sposób represjonowanych za pomoc Żydom nigdy nie poznamy. Nowa okupacja sowiecka po 1944 r., a następnie warunki stworzone przez reżim komunistyczny uniemożliwiły przeprowadzenie kompleksowych badań, gdy żyli jeszcze świadkowie wydarzeń. Dzisiaj jesteśmy w stanie dotrzeć zaledwie do niewielkiej części takich przypadków. Prowadzone badania wskazują, że ponad tysiąc Polaków poświęciło swe życie, spiesząc z pomocą Żydom. Znamy dokładnie losy zaledwie kilkuset z nich.

Dzięki filmowi „Życie za życie” i albumowi „Sprawiedliwi i ich świat” mamy szansę poznać losy rodziny Ulmów z Markowej – Wiktorii i Józefa oraz ich dzieci: Stasi, Basi, Władzia, Franka, Antosia i Marysi, zamordowanych wraz z ośmiorgiem ukrywanych przez nich Żydów. Niewiele osób zna historię Kowalskich z Ciepielowa – Adama i Bronisława, Janiny, Stefana, Henryka, Zofii i Tadeusza.

A pozostali? Oni także zasługują na to, by ich chęć niesienia pomocy innym, nawet za cenę utraty życia, ich bohaterstwo i miłość bliźniego zostały utrwalone dla kolejnych pokoleń. Jak wielu upamiętnionych jest przez lokalną społeczność? Chociaż zebrano setki relacji i wiele dokumentów, jest to dopiero początek niezwykle trudnych badań. W wielu przypadkach możemy się posługiwać jedynie relacjami osób trzecich, gdyż ci, którzy próbowali ratować, zostali zamordowani.

Kto ratował?

Badania pokazują, że ratujący wywodzili się ze wszystkich warstw społecznych – od ziemiaństwa i inteligencji po robotników i chłopów. Mieli różne wykształcenie, mieszkali w dużych miastach, ale także w małych miasteczkach i wsiach. Reprezentowali różne poglądy polityczne – od narodowych po socjalistyczne, różne środowiska, przyświecały im często krańcowo odmienne motywacje. Nie brakło wśród nich osób, które przed wojną były niechętne Żydom, czy to z powodów politycznych, czy ekonomicznych. Obok jednostek i rodzin pomoc niosły także organizacje konspiracyjne, w tym powołana do tego celu Rada Pomocy Żydom „Żegota” – organizacja Polskiego Państwa Podziemnego, oraz Kościół katolicki. Liczni księża i zgromadzenia zakonne nie wahali się wspierać prześladowanych niezależnie od ich światopoglądu.

Jakiego rodzaju pomoc świadczono?

Początkowo pomoc polegała na kontaktach z Żydami zamkniętymi w gettach, przekazywaniu im żywności i lekarstw, uczestnictwie w wymianie handlowej, przechowywaniu cenniejszych rzeczy i pieniędzy, które mogłyby zostać odebrane przez Niemców. Czasem pomocą było fikcyjne przejęcie majątku, by nie został skonfiskowany przez władze okupacyjne – tak było w przypadku wydawnictwa Jakuba Mortkowicza, prowadzonego przez zasymilowaną rodzinę żydowską, a w czasie wojny przepisanego na Annę Żeromską, wdowę po słynnym pisarzu. Tym, którzy mieli „dobry wygląd”, pomagano znaleźć pracę i mieszkanie po „aryjskiej stronie” oraz załatwić odpowiednie dokumenty. Oprócz organizacji podziemnych pomocy tej spontanicznie udzielali także ludzie indywidualni, w tym ci, którzy wśród mieszkańców getta mieli swoich krewnych, przyjaciół, sąsiadów i kolegów sprzed wojny. Polskie rodziny brały pod opiekę żydowskie dzieci, ratując je przed piekłem getta.Sytuacja zmieniła się wraz z zaostrzeniem polityki niemieckiej. W 1942 r. rozpoczęły się masowe wywózki ludności żydowskiej do obozów zagłady. Od tego momentu zmienił się też charakter pomocy. Chodziło o to, aby ocalić jak najwięcej ludzi skazanych na pewną śmierć. W Warszawie ukazał się „Protest” – dramatycznej treści ulotka autorstwa Zofii Kossak-Szczuckiej z Frontu Odrodzenia Polski, podziemnej organizacji o orientacji katolickiej. Częściej niż dotychczas pisano o prześladowaniu Żydów w prasie konspiracyjnej. Wkrótce zrealizowano także myśl, aby stworzyć instytucję, która będzie niosła pomoc zbiegom z gett i transportów do obozów śmierci. Ostatecznie w grudniu 1942 r. powstała Rada Pomocy Żydom o kryptonimie „Żegota”, finansowana przez rząd polski w Londynie – jedyna tego rodzaju organizacja w Europie. W kierownictwie „Żegoty” znaleźli się przede wszystkim działacze o orientacji socjalistycznej (PPS) i liberalnej (SD).

Szeroko zakrojoną akcję ratowania Żydów podjął także Kościół katolicki. Mało kto wie, że w getcie warszawskim pozostała grupa księży pracujących w dwóch parafiach: parafii św. Augustyna i parafii Wszystkich Świętych przy pl. Grzybowskim. Tak o jednym z nich, ks. prałacie Marcelim Godlewskim, pisze prof. Ludwik Hirszfeld: „Prałat Godlewski. Gdy wymawiam to nazwisko, ogarnia mnie wzruszenie. […] Ongiś bojowy antysemita, kapłan wojujący w piśmie i słowie. Ale gdy los zetknął go z tym dnem nędzy, odrzucił precz swoje nastawienie i cały żar swego kapłańskiego serca poświęcił Żydom. […] Kochaliśmy go wszyscy, dzieci, starcy, i wyrywaliśmy go sobie na chwilkę rozmowy. A nie skąpił siebie. Uczył dzieci katechizmu, stał na czele Caritasu dzielnicy i kazał rozdawać zupę bez względu na to, czy głodny był chrześcijaninem, czy Żydem. Często przychodził do nas, by pocieszać i pokrzepiać”. Wydawanie fałszywych metryk chrztu, ukrywanie żydowskich dzieci w klasztorach i sierocińcach prowadzonych przez siostry zakonne umożliwiło przeżycie tysiącom podopiecznych.

„Nie było niemal na terenie Polski zgromadzenia zakonnego, które nie zetknęłoby się w okresie okupacji ze sprawą pomocy ukrywającym się Żydom, głównie kobietom i dzieciom, mimo że nacisk ze strony gestapo i inwigilacja klasztorów były bardzo silne, a przymusowe przesiedlanie domów zakonnych, aresztowania i zsyłki do obozów koncentracyjnych poważnie utrudniały działalność konspiracyjną”.

Niektórzy badacze uważają, że ocalenie jednego życia wymagało współpracy nawet 20 i więcej osób, z których każda – od tego, który podejmował się wyprowadzenia z getta, przez ludzi, którzy ułatwiali zmianę wyglądu, dostarczali fałszywe dokumenty, pomagali znaleźć kryjówkę, po tych, którzy bezpośrednio ukrywali Żydów – ryzykowała życie swoje i swoich najbliższych.

W samej Warszawie z getta uciekło kilka tysięcy osób, a liczba ukrywających się „po aryjskiej stronie” sięgała 25 tysięcy. Nie byłoby to możliwe bez pomocy Polaków, świadczonej w różnej formie. „Jedni pomagali nam rok – inni dwa miesiące, niektórzy parę dni tylko, ale drżę na wspomnienie, co by było, gdyby nie pomogli nam na te parę dni? Nawet ten, który mi udzielił noclegu na jedną noc tylko, niech będzie błogosławiony” – wspomina Róża Reibscheid-Feliks z Tel Awiwu.

Hanna Krall opisywała: „Było mieszkanie […] u Szarkowskich. Potem małe, ubogie mieszkanie p. Podhorskiej […] potem kryjówka u p. Nowaka […] potem wytworne mieszkanie pp. Łysakowskich […] potem byli Czapscy […] potem w Rykach p. Wejwoda […] i p. Makowa […] potem były jeszcze inne mieszkania, inni ludzie – łańcuch ryzyka, ludzi i miejsc […] Przekazywano mnie sobie z rąk do rąk – p. Pułaska p. Pomorskiej, p. Pomorska p. Podhorskiej, p. Podhorska p. Jadachowej. Na moje utrzymanie łożył z konspiracyjnych funduszów docent dr Tadeusz Stępniewski […]

Wymieniłam tylko tych ludzi, których z nazwiska pamiętam. Wszyscy ratując mnie narażali siebie i swoje rodziny na śmiertelne niebezpieczeństwo.W grze o moje życie – stawką było życie 45 osób”.

Jakie kary groziły Polakom?

Czynne udzielanie pomocy Żydom w Polsce było o wiele trudniejsze i bardziej niebezpieczne niż w wielu innych krajach europejskich. „Żaden naród nie złożył na ołtarzu pomocy Żydom takiej hekatomby ofiar jak Polacy, bowiem w wielu krajach okupowanych pomoc ta nie niosła ze sobą takiego ryzyka” – to słowa prezesa stowarzyszenia kombatantów żydowskich Arnolda Mostowicza. Anna Frank, ukrywana przez holenderskich sąsiadów żydowska dziewczynka, znana dzięki pisanemu w czasie okupacji dziennikowi, nie przeżyła wojny, zginęła w Bergen-Belsen. Mało kto jednak wie, Ňe Holendrzy, którzy próbowali ratować Annę, ukrywając ją i jej rodzinę, przeżyli – ukarano jedynie mężczyzn pobytem w obozie pracy. Jaskrawo kontrastuje to z losem rodziny Ulmów, Kowalskich, Baranków czy krakowskiej fryzjerki Franciszki Budziaszek-Resich, wywiezionej do Auschwitz jedynie za tlenienie włosów żydowskim klientkom, co miało pomóc im w uzyskaniu „aryjskiego” wyglądu. Na ziemiach polskich za jakąkolwiek pomoc Żydom, czy chodziło o udzielenie schronienia, czy podanie kromki chleba, groziła śmierć. Ratując Żydów, narażało się nie tylko siebie, ale całą swoją rodzinę.

Wszystko to działo się w atmosferze terroru, w poczuciu skrajnego zagrożenia ze strony Niemców, mimo tysięcy polskich ofiar, masowych przesiedleń, łapanek ulicznych, pacyfikacji wsi, wysyłania do obozów koncentracyjnych i więzień. Do strachu przed Niemcami dochodziła obawa przed każdym świadkiem, który mógł okazać się donosicielem lub szmalcownikiem. Zwłaszcza że każdy miał narzucony przez okupanta „obowiązek” donieść. Przemilczenie informacji o ukrywaniu Żydów traktowane było jak bierna pomoc i groziło co najmniej osadzeniem w obozie koncentracyjnym. Pomagający musieli więc wykazywać nadzwyczajną ostrożność i pomysłowość.

Czym kierowano się, niosąc pomoc?

Powodów było wiele i nie sposób je wszystkie poznać. Na pewno w niektórych przypadkach było to współczucie, w innych odpowiedzialność, moralny obowiązek czy w końcu odruch zwykłej ludzkiej solidarności. Najczęstszym motywem udzielenia pomocy były tzw. względy humanitarne – wspomina o tym ponad 50 proc. ratujących, a de facto wychowanie katolickie. Często decydowały więzy przyjaźni z okresu przedwojennego. Znane są przykłady niań i służących – Polek, z narażeniem życia ratujących swych byłych chlebodawców i ich dzieci. Jak pokazują badania Nechamy Tec, tylko ok. 16 proc. wszystkich pomagających Polaków decydowało się na udzielenie wsparcia w nadziei na zyski materialne. Wśród niosących pomoc dominował altruizm i empatia wobec prześladowanych.

Ilu ocalono? Ilu uratowało?

Wojnę przeżyła tylko niewielka część polskich Żydów. Uratowanie większości nie było możliwe. Wśród społeczności żydowskiej, liczącej ponad 3 miliony, zaledwie około 300 tysięcy zdecydowało się zaryzykować ucieczkę z miejsc wyznaczonych przez Niemców. Tylko ich można było ratować. Wielu jednak decydowało się na powrót do gett i obozów, gdzie przebywali ich najbliżsi, rodziny i krewni. W sumie przeżyło zaledwie ok. 10 proc. polskich Żydów (łącznie z tymi, którzy znaleźli się na terenach Związku Radzieckiego).

Jeśli zestawi się dane procentowe, łatwo o wyciągnięcie błędnych wniosków. Wyjątkowo wysoki wskaźnik ocalonych ma Dania – z zamieszkującej przed wojną ten kraj ośmiotysięcznej diaspory żydowskiej przetrwało ponad 90 proc., czyli około 7,5 tysiąca osób. Wynika to głównie z faktu, że większość duńskich Żydów została przeszmuglowana przez rybaków do neutralnej Szwecji w ramach zorganizowanej kilkutygodniowej akcji, podjętej przez duński ruch oporu. W Polsce uratowano ok. 60 tysięcy Żydów, a ratowanie często oznaczało konieczność otaczania ukrywanego opieką przez długi czas.

Realia okupacyjne w Europie Zachodniej wyglądały inaczej niż w Polsce: niewielka liczba Żydów, ich całkowita asymilacja oraz stosunkowo łagodne warunki okupacji niemieckiej, co również nie pozostało bez wpływu na liczbę ofiar. Za pomoc Żydom groziła tam najczęściej kara finansowa lub aresztowanie. Niemcy, obawiając się oburzenia opinii światowej, nie decydowali się na wprowadzenie tam kary śmierci. Na Wschodzie, a przede wszystkim na ziemiach polskich, pozwalali sobie na bezprzykładne bestialstwo, wierząc, że uda im się ukryć swe zbrodnie.

Nigdy, zapewne, nie dowiemy się, ilu Polaków ratowało Żydów. Według niepewnych danych, ich liczba może sięgać miliona osób.

Co oznacza tytuł Sprawiedliwy wśród Narodów Świata?

Tytuł Sprawiedliwego przyznawany jest przez izraelski instytut Yad Vashem od 1963 r. Uhonorowany nim człowiek jest oficjalnie uznawany przez ten instytut oraz władze Państwa Izrael za osobę narażającą swe życie dla ratowania Żydów w okresie II wojny światowej. Sprawiedliwi otrzymują medal z napisem „Kto ratuje jedno życie – ratuje cały świat”. Wiąże się z tym zaszczyt zasadzenia drzewa w Alei Sprawiedliwych w Jerozolimie. Dotychczas wyróżniono tytułem ponad 20 tysięcy osób reprezentujących 41 narodowości, spośród których najliczniejszą grupę stanowią Polacy. Jest ich bowiem ponad 6 tysięcy. Pamiętać jednak należy, iż to zaledwie niewielki procent tych wszystkich Polaków, którzy w różny sposób okazali Żydom pomoc w latach 1939 – 1945.

O kim możemy powiedzieć, że uczynił wystarczająco dużo dla ratowania ludzkich istnień? O tym, kto zapłacił za to własnym życiem! O tym, kto zapłacił za to własnym życiem, spełniając ewangeliczny nakaz miłości albo kierując się laickimi zasadami etyki, to wszystko jedno! Bo jeśli zginął, to nikt nie może o nim powiedzieć, że nie uczynił wystarczająco dużo”.

Władysław Bartoszewski

Jaki jest związek między sytuacją w Niemczech a dojściem Hitlera do władzy?

Po I wojnie światowej w społeczeństwie niemieckim brały górę odczucia niechęci wobec sąsiadów, w tym szczególnie do powstałej po latach niebytu Polski i „obcych” zamieszkujących tereny Niemiec. Postawy te były prezentowane nie tylko przez skrajnie nacjonalistyczne ugrupowania. Powodem było silnie zakorzenione poczucie krzywdy wzmacniane niezasłużoną – zdaniem wielu Niemców – porażką militarną w 1918 roku.

Pozostało 97% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!