[b]Rz: Co rok temu zaskoczyło pana najbardziej po nominacji na ministra obrony?[/b]
[b]Bogdan Klich:[/b] Chaos kompetencyjny. Nie przypuszczałem, że w urzędzie, który zajmuje się obronnością, może panować taki bałagan. Nie był nawet wykonywany zapis z ustawy o urzędzie ministra obrony, który mówi, że w czasie pokoju szef Ministerstwa Obrony dowodzi wojskiem za pośrednictwem szefa Sztabu Generalnego. Tymczasem szef sztabu był mniej więcej na tym samym poziomie kompetencyjnym co dowódcy rodzajów sił zbrojnych. Dlatego jedną z pierwszych decyzji, które podjąłem jako minister, było podporządkowanie tych dowódców szefowi Sztabu Generalnego.
Kolejnym kuriozum było umieszczenie pełnomocnika ds. programu F-16 w pionie wiceministra ds. społecznych, choć program samolotowy nie ma nic wspólnego ze sprawami społecznymi żołnierzy.
[wyimek]Nic nie wskazuje, by administracja Baracka Obamy poddawała weryfikacji elementy naziemne tarczy, które mają się znaleźć w Polsce i w Czechach[/wyimek]
[b]Czego, z tego, co pan zakładał na początku kadencji, nie udało się dotąd zrealizować?[/b]