Opozycja szkodzi wojsku

Kupimy tyle baterii Patriot, by za kilka lat można było w sposób odpowiedzialny powiedzieć, że nasz system obrony powietrznej jest szczelny – zapowiada minister obrony narodowej Bogdan Klich

Aktualizacja: 21.11.2008 09:09 Publikacja: 21.11.2008 02:37

Od konfliktu w Gruzji Rosja próbuje „złemu” sojuszowi przeciwstawić „dobrą” Unię. Szczególnie dla Po

Od konfliktu w Gruzji Rosja próbuje „złemu” sojuszowi przeciwstawić „dobrą” Unię. Szczególnie dla Polski to niepokojące – mówi Bogdan Klich

Foto: Fotorzepa, dp Dominik Pisarek

[b]Rz: Co rok temu zaskoczyło pana najbardziej po nominacji na ministra obrony?[/b]

[b]Bogdan Klich:[/b] Chaos kompetencyjny. Nie przypuszczałem, że w urzędzie, który zajmuje się obronnością, może panować taki bałagan. Nie był nawet wykonywany zapis z ustawy o urzędzie ministra obrony, który mówi, że w czasie pokoju szef Ministerstwa Obrony dowodzi wojskiem za pośrednictwem szefa Sztabu Generalnego. Tymczasem szef sztabu był mniej więcej na tym samym poziomie kompetencyjnym co dowódcy rodzajów sił zbrojnych. Dlatego jedną z pierwszych decyzji, które podjąłem jako minister, było podporządkowanie tych dowódców szefowi Sztabu Generalnego.

Kolejnym kuriozum było umieszczenie pełnomocnika ds. programu F-16 w pionie wiceministra ds. społecznych, choć program samolotowy nie ma nic wspólnego ze sprawami społecznymi żołnierzy.

[wyimek]Nic nie wskazuje, by administracja Baracka Obamy poddawała weryfikacji elementy naziemne tarczy, które mają się znaleźć w Polsce i w Czechach[/wyimek]

[b]Czego, z tego, co pan zakładał na początku kadencji, nie udało się dotąd zrealizować?[/b]

Martwi mnie, że opozycja, zamiast pomagać w procesie profesjonalizacji armii, przeszkadza w jego realizacji. To niekonstruktywne zaangażowanie opozycji traktuję jako problem, którego nie udało się rozwiązać w roku 2008.

Zakończyliśmy przecież z sukcesem kolejną fazę profesjonalizacji. A na rok 2009 mamy zarówno ramy prawne, jak i zagwarantowane w budżecie ponad 1,4 mld zł na przygotowanie sił zbrojnych do pełnej profesjonalizacji w roku 2010. Opozycja zdaje się też nie zauważać, jak sprawnie przebiegło wycofanie polskich żołnierzy z Iraku. A była to trudna operacja.

[b]Co z planami na kolejny rok i do końca kadencji? Jakie są pana najważniejsze cele?[/b]

W ciągu sześciu tygodni przyjmę program rozwoju sił zbrojnych na lata 2009 – 2018. To mapa drogowa, zgodnie z którą rozwijać się będzie nasza armia.

W pierwszej dekadzie grudnia ostatni raz zostanie przeprowadzone przymusowe wcielenie do sił zbrojnych. W ten sposób zamkniemy w polskiej historii okres armii z poboru, otwierając wojsko na ochotników. Głównym zadaniem na przyszły rok będzie jednak zapewnienie jak największego bezpieczeństwa naszym żołnierzom w Afganistanie. W 2009 roku zamierzamy również rozwiązać Agencję Mienia Wojskowego i powołać Agencję Uzbrojenia oraz zmienić procedury zakupu sprzętu i uzbrojenia, by zajmowały one mniej czasu. Będziemy również kontynuować programy modernizacyjne: F-16 – ostatni myśliwiec przyleci do Polski w grudniu, rosomaka i przeciwpancernego pocisku kierowanego SPIKE. Chcemy także zaproponować kilka nowych programów wieloletnich.

[b]Polska zmodernizuje w końcu przestarzałą i dziurawą obronę przeciwrakietową?[/b]

O to nam chodzi w szczególności. Kupimy zarówno patrioty, jak i rakiety typu AMRAM, które pozwolą nam zwalczać ewentualne zagrożenie z powietrza. A także nowe śmigłowce dla wojsk lądowych, powietrznych i marynarki. Do końca 2012 roku zakończymy modernizację migów-29, przybędzie także samolotów bezzałogowych. Nabędziemy nowoczesne systemy dowodzenia i łączności. Zmodernizujemy również Marynarkę Wojenną: kupimy co najmniej jeden nowy okręt podwodny, dokończymy budowę korwety wielozadaniowej Gawron, wyposażymy kutry rakietowe w rakiety woda – woda i stworzymy nadbrzeżny dywizjon rakietowy marynarki wojennej. Do roku 2010 ma się zakończyć projektowanie niszczyciela min Kormoran.

[b]Ile baterii patriotów chce kupić Ministerstwo Obrony?[/b]

Takie informacje są niejawne. Sukcesywnie kupimy tyle baterii, by za kilka lat można było powiedzieć w sposób odpowiedzialny, że nasz system obrony powietrznej jest szczelny. Przypominam, że pierwsza amerykańska bateria patriotów pojawi się w Polsce – na razie czasowo – w roku 2009.

[b]Dlaczego, mówiąc o celach na przyszły rok, nie wspomniał pan o amerykańskiej tarczy antyrakietowej? Może rację ma wiceszef BBN Witold Waszczykowski, który zarzuca rządowi Donalda Tuska, że nie robi nic, by amerykańska baza w Redzikowie mogła szybko powstać.[/b]

Ponieważ w sprawie tarczy nic się nie zmieniło. Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych i zmiana administracji nie powinny wpłynąć na realizację podpisanych już umów.

Co do zarzutów ministra Waszczykowskiego – niestety, nie pierwszy raz mija się on z prawdą. A jako wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego powinien wiedzieć, że dwa tygodnie temu w Waszyngtonie odbyła się kolejna runda negocjacji. Przedmiotem rozmów były dwa porozumienia: tzw. SOFA o stacjonowaniu wojsk amerykańskich w Polsce oraz o stacjonowaniu amerykańskich patriotów. W interesie Polski jest to, by te dwie umowy oraz umowę o bazie ratyfikować w tym samym czasie. Jeśli chodzi o stan negocjacji dwóch brakujących dokumentów, to mogę ujawnić, że jesteśmy już za półmetkiem.

[b]Przegląd tarczy dokonywany przez Baracka Obamę może potrwać wiele miesięcy. Polska i tak dostanie patrioty?[/b]

Przegląd, który nowa administracja amerykańska rozpoczęła, skoncentruje się na kolejnej fazie tworzenia tarczy, czyli zdolności do umieszczenia jej elementów w kosmosie. Nic jednak nie wskazuje na to, by Amerykanie poddawali weryfikacji elementy naziemne tarczy, które mają znaleźć się w Polsce i w Czechach.

[b]Na zmianę podejścia nowej amerykańskiej administracji liczą władze na Kremlu. Prezydent Dmitrij Miedwiediew tuż po ogłoszeniu wyników amerykańskich wyborów dał Barackowi Obamie wybór: albo zrezygnuje z budowy tarczy, albo rosyjska armia rozmieści w Kaliningradzie rakiety Iskander.[/b]

Rzeczywiście Barack Obama został poddany silnemu naciskowi, zanim jeszcze objął urząd. Rosyjskie ostrzeżenia nie są jednak niczym nowym.

[b]Nowe są jednak wypowiedzi prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego i premiera Włoch Silvio Berlusconiego, którzy wątpią w sens budowy tarczy w Europie.[/b]

Ale ten sam prezydent Francji na szczycie NATO w Bukareszcie wspierał deklarację wyrażającą zadowolenie członków sojuszu z rozwijania projektu tarczy. Gwarantuje ona większości sojuszników Stanów Zjednoczonych w Europie, w tym Francji, poprawę bezpieczeństwa.

Poza tym Unia Europejska nie ma kompetencji, by zabierać głos w sprawie tarczy. To indywidualne kwestie między Polską, Czechami i USA.

[b]Nie niepokoi pana, że przeciwko tarczy wypowiada się coraz więcej europejskich polityków? Francuzi, Włosi, Niemcy, Słowacy.[/b]

Niedobrze się stało, że takie głosy się pojawiają, ponieważ wzmacniają one groźby Moskwy. Decyzje jednak będą zapadać w Waszyngtonie, Warszawie i Pradze, a nie w Paryżu czy Rzymie.

[b]Rosjanie długo wzywali do budowy nowego systemu światowego bezpieczeństwa. Tydzień temu ich postulat poparł prezydent Sarkozy. Czy nowy model współpracy Rosji, Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej, który ma być wypracowany w połowie 2009 roku, wpłynie na bezpieczeństwo Polski?[/b]

Rosjanie dokładnie od 15 lat zabiegali o to, by w miejsce dwubiegunowego układu sił z czasów zimnej wojny stworzyć system bezpieczeństwa, w którym doszłoby do marginalizacji roli NATO. Rosja chciałaby, by za bezpieczeństwo odpowiadała OBWE. Ten projekt Zachód, w tym Polska, konsekwentnie odrzucał.

Trudno sobie wyobrazić, by sojusz mógł być na usługach innej organizacji bezpieczeństwa. Rosja nie zyska w tej sprawie poparcia ani większości państw europejskich, ani Ameryki.

[b]Jeśli jednak zyska poparcie najważniejszych europejskich stolic, sojusz północnoatlantycki może stracić znaczenie. [/b]

Nie przeceniałbym zdolności rosyjskiej dyplomacji do wbicia klina między Amerykę a Europę w sojuszu północnoatlantyckim. Znacznie bardziej niepokoi mnie klin wbijany przez Moskwę między NATO a Unię Europejską. Od sierpniowego konfliktu w Gruzji „złemu” sojuszowi próbuje się przeciwstawić „dobrą” Unię. Z punktu widzenia interesów Polski, która musi się opierać zarówno na NATO, jak i Unii Europejskiej, to niepokojące.

[b]Rz: Co rok temu zaskoczyło pana najbardziej po nominacji na ministra obrony?[/b]

[b]Bogdan Klich:[/b] Chaos kompetencyjny. Nie przypuszczałem, że w urzędzie, który zajmuje się obronnością, może panować taki bałagan. Nie był nawet wykonywany zapis z ustawy o urzędzie ministra obrony, który mówi, że w czasie pokoju szef Ministerstwa Obrony dowodzi wojskiem za pośrednictwem szefa Sztabu Generalnego. Tymczasem szef sztabu był mniej więcej na tym samym poziomie kompetencyjnym co dowódcy rodzajów sił zbrojnych. Dlatego jedną z pierwszych decyzji, które podjąłem jako minister, było podporządkowanie tych dowódców szefowi Sztabu Generalnego.

Pozostało 91% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!