Od kilku tygodni toczy się w Polsce ożywiona dyskusja na temat przygotowywanej przez zespół posła Jarosława Gowina ustawy bioetycznej mającej uregulować między innymi skomplikowane dylematy związane z procedurą zapłodnienia pozaustrojowego (w skrócie nazywanego in vitro). Szczególnej temperatury nabrała ona po opublikowaniu przez watykańską Kongregację Nauki Wiary instrukcji dotyczącej niektórych problemów bioetycznych „Dignitas personae”.
Ten obszerny dokument poruszający wiele problemów związanych z rozwojem nauk medycznych na łamach „Rzeczpospolitej” omówił krótko ks. kardynał Stanisław Dziwisz. Także w „Rzeczpospolitej” z 30 grudnia 2008 r. przeczytałem ciekawy tekst dotyczący tej sprawy autorstwa prof. Jacka Hołówki, będący odpowiedzią na artykuł kardynała Dziwisza.
Z żalem stwierdziłem, że znany filozof i etyk, omawiając w poważnej gazecie najpoważniejsze dylematy dzisiejszej bioetyki, uciekł się do stylu skandalizującego felietonu. A sprawa jest naprawdę poważna.
[srodtytul]Żołądź także jest dębem[/srodtytul]
Jako lekarz nie zamierzam wdawać się w spór teologiczny prowadzony przez profesora filozofii z doktorem teologii. Trudne stanowisko Kościoła odrzucające dopuszczalność zapłodnienia in vitro adresowane jest przede wszystkim do katolików, którzy w swoim sumieniu powinni odpowiedzieć na ten nakaz. Chciałbym jednak zabrać głos w sprawie o fundamentalnym znaczeniu, która tylko częściowo ma związek z kościelnym zakazem.