[b]Rz: Uważa się pani za wokalistkę jazzową?[/b]
[b]Holly Cole:[/b] Moim domem jest jazz, robię jednak stylistyczne wycieczki w stronę country, popu, funku, r’n’b i próbuję to zaadaptować we własnej muzyce. Ale godzinę temu słuchałam wspaniałego „Stabat Mater” Pergolesiego i zastanawiałam się, czy taki nastrój mogłabym osiągnąć w swoich piosenkach. Cechą współczesnego jazzu jest przekraczanie granic i to interesuje mnie najbardziej.
[b]Jakie są cechy wokalistyki jazzowej?[/b]
Z pewnością improwizacja, a także ciągłe poszukiwanie nowych sposobów wyrażania myśli i emocji. Ale przede wszystkim poczucie wolności w muzyce, co wpływa na swobodną formę utworów. Dotyczy to również instrumentalistów, nie tylko wokalistów.
[b]A czyje płyty zabrałaby pani na bezludną wyspę?[/b]