[b]Rz: „Niezmiernie niska częstotliwość wykonywanych lotów powoduje, że w czasie realizowania zadań lotniczych odczuwam oczywisty dyskomfort” – napisał pilot do przełożonych. Jaki to mogło mieć wpływ na katastrofę bryzy w Babich Dołach?[/b]
[b]Dariusz Szpineta:[/b] Decydujący. On się po prostu bał latać! Nastawienie psychiczne, poza ugruntowanym nawykiem, jest w pilotowaniu podstawą. Kłopoty rodzinne, stres, frustracja bardzo osłabiają zdolności pilota. Bo latanie to sztuka podejmowania właściwych decyzji, żaden dar. Każdy, naprawdę każdy może być superpilotem, byle dać mu latać jak najwięcej. To po prostu umiejętności nabyte dzięki setkom godzin w powietrzu.
[wyimek]Kłopoty rodzinne, stres czy frustracja bardzo osłabiają zdolności pilota[/wyimek]
[b]Jak ważne są te nawyki?[/b]
To rzecz priorytetowa. Pilot ugruntowuje swoje umiejętności i ograniczenia latając, nie czytając instruktaż. Niestety, w polskim wojsku są rażąco zaniżone normy, jeśli chodzi o nalot. Ja latam rocznie 900 godzin, a kiedy zmieniam maszynę po dwóch tygodniach, czuję dyskomfort latania, nie mam takiej pewności. To jest właśnie nawyk lub jego brak. Ten chłopak powinien jak najwięcej latać, żeby przestać się bać, żeby nie popełnić błędu.