[b]Rz: Krytykuje pan politykę Unii Europejskiej wobec prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki. Dlaczego?
Aleksander Kazulin:[/b] Spora część europejskich polityków gotowa jest zaakceptować Łukaszenkę, zapominając, że jest ostatnim dyktatorem w Europie. I takie podejście nazywają „pragmatycznym”. Tymczasem jest to polityka krótkoterminowa, oznaczająca odłożenie na bok tego, co stanowi fundamenty Unii: wartości. A jeśli te fundamenty znikną, runąć może cały europejski dom. Efektem tej „pragmatycznej polityki” będzie legitymizacja dyktatora.
[b]Jeżdżąc od wielu lat na Białoruś, słyszałem zapewnienia opozycji: „za pół roku Łukaszenko upadnie”. I nie upadał. A stosowana przez UE polityka sankcji i izolacji nie przyniosła żadnych efektów.[/b]
Co to za sankcje? Ograniczenia wizowe wobec 40 urzędników, w tym Łukaszenki, a na Białorusi jest 100 tysięcy urzędników i wszyscy oni mają swobodę poruszania się po Europie. Łukaszenkę wspierała Rosja, dając tanie surowce energetyczne i inne prezenty. Co roku Białoruś otrzymywała je za 5 – 8 miliardów dolarów. Teraz, wobec kryzysu, który dotknął Rosji, sytuacja się zmienia. Pierwszy raz od 15 lat pojawiła się realna szansa na upadek Łukaszenki. I właśnie teraz trzeba go podtrzymywać?
[b]Ale inny lider opozycji Aleksander Milinkiewicz przekonuje, że wobec zagrożenia niepodległości z Łukaszenką trzeba współpracować.[/b]