Żołnierze przyznali się do kradzieży kart Przewoźnika, który zginął w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem.

Według rosyjskiego tygodnika "Żyzń", żołnierze żałują, że połaszczyli się na cudzą własność, a nawet płaczą podczas przesłuchań. Zeznają, że kiedy jako jedni pierwszych znaleźli się na miejscu tragedii, znaleźli męską saszetkę z portfelem. W środku były cztery karty kredytowe z wypisanymi PIN-ami. Wypłacili z pobliskich bankomatów 59 tysięcy rubli, czyli około 6 tysięcy złotych.