Opowiada też o Yolanthe. Przez nią to wszystko. On swoje nowe życie opisuje z neofickim błyskiem w oku, a Holendrzy upewniają się, czy na pewno dobrze słyszą. Po pierwsze, tu Bóg umarł w latach 70. Gdy tygodnik “Elsevier” pisze o nawróceniu Sneijdera w swoim wydaniu internetowym, to przy informacji, że piłkarz nie rozstaje się z różańcem, podaje na wszelki wypadek link do Wikipedii, żeby każdy sobie przypomniał, jak wygląda różaniec.
Po drugie, to jest Wesley Sneijder. Wyszczekany maruda, którego życie kręciło się zawsze wokół niego samego. Nadaktywny chłopak z Amsterdamu, który wymachuje rękami na kolegów z pretensjami o niecelne podania, niejednemu trenerowi uprzykrzył życie, a ostatnio dostał na treningu cios z biodra od Khalida Boulahrouza za to, że mu śmiał przepuścić piłkę między nogami. U Holendrów to normalne, tam każdy nosi buławę w plecaku i nie zawaha się o tym przypomnieć. A Sneijder to nieformalny lider drużyny na boisku i poza nim.
Pierwszy do zabawy. Podczas ostatniego Euro wywalczył u Marco van Bastena pozwolenie na muzykę w autokarze reprezentacji i dopóki Holandia nie odpadła, robił za didżeja. Nazywany za czasów gry w Realu Whiskey Sneijder, bo nie było w Madrycie klubu, w którym by razem z Roystonem Drenthe nie sprawdził, o której wyganiają z parkietu i zza baru. Rozwiedziony rok temu po kilku latach małżeństwa (z byłą żoną Ramoną ma czteroletniego syna Jesseya). Że cichy i pokorny Dirk Kuyt jest religijny i dopiero jako 17-latek, po transferze do FC Utrecht, dał się namówić na grę w niedziele, to jakoś Holendrów nie zaskakuje. Ale Sneijder w kościele? I to za sprawą Yolanthe?
Największą gwiazdą holenderskiej kadry podczas mundialu nie jest żaden z piłkarzy, tylko właśnie ona. Yolanthe Cabau van Kasbergen, córka Holenderki i Hiszpana, z katalońskim pierwszym nazwiskiem, urodzona na Ibizie. Prezenterka telewizyjna, aktorka serialowa, modelka, nieodmawiająca sesji magazynom dla panów.
Gdyby nie wątek religijny, wszystko byłoby jak w każdym innym cyrku z żonami i narzeczonymi piłkarzy. Jak u angielskich WAG’s i argentyńskich botineras: codziennie świeża dostawa zdjęć i przełomowych wiadomości. Yolanthe przyjeżdża do RPA na urodziny Wesleya. Yolanthe zrobiła sobie miłosny tatuaż. Wesley go zobaczył i się wzruszył. Po ślubie ma przyjąć nazwisko żony. Wesley zaprzecza. Mają sobie kupić psa. Wesley zaprzecza: mam alergię. I tak dalej.