Waszczykowski uważa, że zwolniono go za krytykę rządu

Witold Waszczykowski: Miałem odwagę skrytykować działania rządu, wytknąć błędy. Teraz ponoszę konsekwencje

Publikacja: 03.09.2010 02:07

Witold Waszczykowski

Witold Waszczykowski

Foto: Fotorzepa

[b]Rz: Gdy w środę wręczano panu wypowiedzenie z pracy w MSZ, usłyszał pan słowa podziękowania za blisko 18 lat pracy w polskiej dyplomacji?[/b]

Witold Waszczykowski, były wiceminister spraw zagranicznych: Od 1992 do 2008 r. byłem czynnym dyplomatą, od dwóch lat przebywałem na urlopie bezpłatnym z MSZ w związku z pełnieniem funkcji wiceszefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Jakiś czas temu napisałem podanie o powrót do ministerstwa na stanowisko zgodne z moimi kwalifikacjami i doświadczeniem. Jednak kiedy zgłosiłem się do działu kadr, przyjęła mnie wicedyrektor biura i wręczyła mi wymówienie. Nie usłyszałem nawet słowa podziękowania za moją wieloletnią pracę w administracji państwowej.

[wyimek]Olbrzymim błędem jest odejście od podmiotowej roli Polski w regionie i w Europie[/wyimek]

[b]Nie ma dla pana w resorcie odpowiedniego stanowiska?[/b]

Tak twierdzi MSZ. Jako drugi powód podano, że nie mam certyfikatu dopuszczającego do informacji niejawnych, co jest jeszcze bardziej kuriozalne, ponieważ w MSZ nie jest on wymagany. Będąc wiceministrem, miałem zarówno NATO-wskie, unijne, jak i krajowe certyfikaty bezpieczeństwa. Niestety, straciłem je w wyniku pewnej zemsty administracyjnej rządu i ministra Radosława Sikorskiego. Zemsty za wywiad udzielony w 2008 r. „Newsweekowi”, w którym wypowiedziałem się m.in. na temat negatywnych aspektów negocjacji w sprawie instalacji w Polsce amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Śledztwo ABW potwierdziło, że nie ujawniłem żadnej tajemnicy. Ale certyfikat odebrano mi, jak sądzę, na zasadzie: „bo jesteś przeciwko rządowi”.

Dla mnie ta cała sytuacja to ewenement. W ciągu tylu lat pracy w dyplomacji nie widziałem, żeby byłego wiceministra wyrzucano z pracy w ten sposób. Ale też patrząc, jak działa ten rząd wobec adwersarzy politycznych, wobec wszystkich, którzy mają odwagę powiedzieć, że politykę można prowadzić inaczej, nie jest to dla mnie zaskoczeniem. Miałem cywilną odwagę skrytykować działania rządu Donalda Tuska, wytknąć błędy, powiedzieć, na czym polegały problemy w negocjacjach w sprawie tarczy antyrakietowej, jak powinno wyglądać nasze zaangażowanie w Afganistanie. Rządzących to kłuło w oczy i teraz ponoszę konsekwencje.

[b]Liczył pan na pracę w resorcie Radosława Sikorskiego w sytuacji, gdy od wielu miesięcy stawiał się pan do niego w jawnej opozycji? W kwietniu w jednym z wywiadów zarzucił mu pan, że „Polska prowadzi politykę zaściankową, a Sikorski tego nie dostrzega”.[/b]

To są merytoryczne zarzuty. I jestem gotów podjąć merytoryczną dyskusję na argumenty. Ale ze mną takiej polemiki nie podjęto. Przecież w 2008 r., gdy powiedziałem o błędach polskiej dyplomacji podczas starań o instalację w Polsce tarczy antyrakietowej, również premier Donald Tusk nie podjął merytorycznej polemiki. Nie odpowiedział na zarzuty, natomiast próbował mnie obrazić, zarzucając mi złą wolę i nielojalność. Taka jest metoda obecnie rządzących. Zamiast dyskusji szykany i epitety.

Obrażano śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ministra Aleksandra Szczygłę i wiele innych osób, które krytykowały poczynania rządu. Na portalach internetowych, w blogach prominentnych polityków PO, publicystów, umieszczano liczniki odliczające czas do końca kadencji Lecha Kaczyńskiego. Mówiono powszechnie: „to nie jest nasz prezydent”, „szanujemy instytucję, ale nie tego człowieka”. Ten rząd i partia Platforma Obywatelska zastosowały cały mechanizm dyskredytacji. Zamiast mechanizmu normalnej walki politycznej poprzez próbę zainteresowania opinii publicznej swoim programem zastosowano na olbrzymią skalę mechanizm wykluczenia z dyskursu politycznego całej masy ludzi, polityków i ugrupowań.

Najpierw dotknęło to polityków LPR czy Samoobrony, ale przez kilka ostatnich lat był to mechanizm nakierowany na prezydenta, jego ekipę i PiS.

[b]Nadal tak krytycznie ocenia pan politykę zagraniczną rządu PO – PSL?[/b]

Polityka zagraniczna prowadzona przez rząd Donalda Tuska jest niesłuszna i nietrafna. Nie mamy tarczy antyrakietowej. Ostrzegałem dwa lata temu, że ta zabawa skończy się źle, że popsują się nasze stosunki z Amerykanami. Pogorszyły się. Ostrzegałem w sprawach Iraku czy Afganistanu, że tracimy instrumenty polityki zagranicznej. Straciliśmy. Jeżeli ktoś dzisiaj spyta, dlaczego Polska nie ma wysokich stanowisk ambasadorów w UE, to odpowiem: dlaczego ma mieć? Jeśli nie prowadzimy aktywnej polityki zagranicznej, jeżeli likwidujemy polskie placówki dyplomatyczne w Azji czy Afryce, wycofujemy się z ambitnej polityki na wschodzie Europy, nie wspieramy Gruzji czy Ukrainy w taki sposób, jak to robił Lech Kaczyński, to po co te stanowiska, skoro nie jesteśmy już aktywnym graczem na arenie międzynarodowej.

[b]W wywiadzie dla „Rz” Bronisław Komorowski zadeklarował, że za jego prezydentury Gruzja na tak duże wsparcie nie będzie mogła liczyć. [/b]

To jeden z przykładów odejścia rządu Tuska i – jak widać

– również prezydenta Bronisława Komorowskiego nie tylko od polityki prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ale również od polityki prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.

Od kilkunastu lat kanonem polskiej dyplomacji było dobijanie się o istotny status dla Polski w tej części Europy, starania, by Polska była rzecznikiem interesów państw mniejszych wobec Rosji, by była promotorem rozszerzania na Wschód instytucji NATO i Unii Europejskiej. Obaj prezydenci Kwaśniewski i Kaczyński taką politykę stosowali, bo oczywiste jest, że taką będziemy mieli pozycję wobec USA czy krajów UE, jaką będziemy zajmować w naszym regionie.

I teraz nagle od tego odstąpiono. Uznano: pal sześć ten region, nie będziemy wspierać polityki wschodniej, dogadajmy się z Rosjanami. Polityka poprzednich prezydentów miała też pewne ambicje na Zachodzie, wobec Stanów Zjednoczonych, byliśmyaktywnym uczestnikiem gry w regionie od Europy po Bliski Wschód.

Mieliśmy pewne instrumenty, które pozwalały nam odgrywać pewną rolę na Bliskim Wschodzie, wobec Izraela czy państw arabskich. Będąc promotorem rozszerzenia NATO na Wschód, byliśmy też postrzegani jako ciekawy partner Stanów Zjednoczonych. To zostało skasowane, a aktywną politykę zagraniczną zastąpiono teorią „bądźmy w głównym nurcie polityki europejskiej”. Zgoda! Ale ten główny nurt europejski nie jest rozgrywany w Brukseli wśród urzędników brukselskich.

[b]Prezydent Komorowski udał się w pierwszą podróż zagraniczną właśnie do Brukseli.[/b]

To, że prezydent Rzeczypospolitej Polskiej z pierwszą oficjalną wizytą zagraniczną pojechał do urzędników w Brukseli, to błąd.

Pierwsze wyjazdy zagraniczne prezydenta powinny być do stolic naszych partnerów. Oczywiście można się spierać, czy do partnerów w regionie, czy stolic dużych państw na Zachodzie. To w stolicach państw podejmowane są decyzje o dalszych kierunkach rozwoju UE. To nie Bruksela decydowała, jak zareagować na kryzys grecki. To w Niemczech zapadały decyzje.

Inne przykłady – kryzys rosyjsko-gruziński. To prezydent Francji Nicalas Sarkozy decydował o rozmowach z Rosją, a Kaczyński mobilizował prezydentów tutejszego regionu, by bronić Tbilisi. To nie urzędnicy brukselscy decydowali po wejściu w życie traktatu lizbońskiego, kto zostanie szefem służby zagranicznej i kto prezydentem UE. Takie przykłady można mnożyć. Więc jeśli chcemy mieć wpływ na Brukselę, to najpierw musimy rozmawiać w stolicach państw członkowskich UE.

Ten wyjazd oznacza więc, że albo w otoczeniu prezydenta nie ma ludzi znających zasady funkcjonowania UE i NATO, albo to efekt świadomej decyzji, że nie będziemy odgrywać aktywnej roli w Europie. Olbrzymim błędem jest odejście od podmiotowej roli Polski i w regionie, i w Europie.

[b]Zarzucał pan rządowi, że Polska powinna być bardziej zaangażowana w śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej.[/b]

Kardynalny grzech został popełniony w pierwszych godzinach. Pytanie tylko, czy został on popełniony z nonszalancji, nieświadomości czy celowo. Są pewne przesłanki pozwalające twierdzić, że z obu powodów. Ktoś nie przejrzał dokumentów, umów międzynarodowych, nie zapytał prawników, jak należy postąpić w takiej sytuacji.

Ale też są opinie, że było to na rękę rządzącym. Zaczynała się przecież kampania wyborcza, był wybrany kandydat Platformy Obywatelskiej na prezydenta i było na rękę tej partii zepchnąć śledztwo na stronę rosyjską, unikając odpowiedzialności.

Przecież, gdyby to strona polska prowadziła śledztwo, to dzisiaj dziennikarze, politycy domagaliby się od prokuratury rezultatów. A teraz znaleźliśmy się w sytuacji, gdy polska prokuratura nie jest partnerem dla Rosjan, nasi przedstawiciele, jak pan Edmund Klich, nie są dla Rosjan żadną stroną do rozmów. A do tego dochodzą, co ujawniły media, poważne wątpliwości.

W dalszym ciągu nie wiemy, co się działo na lotnisku w Smoleńsku, czy obsługa lotniska należycie wykonywała obowiązki. Jest mnóstwo znaków zapytania.

[b]Kto tak naprawdę odpowiadał za organizację i zabezpieczenie lotu?[/b]

Z dokumentacji, jaka została zebrana, jasno wynika, że odpowiedzialność za ten lot ponoszą struktury rządowe. Instytucją, która jest koordynatorem takich lotów, jest Kancelaria Premiera. A za ochronę i bezpieczeństwo odpowiadały polskie służby.

Ale żyjemy w sytuacji, w której mimo dokumentów potwierdzających, że oficjalne uroczystości w Katyniu były organizowane przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa pod patronatem Kancelarii Prezydenta RP, najpierw próbuje się społeczeństwu wmówić, że była to tylko jakaś fanaberia Lecha Kaczyńskiego.

A skoro – jak się wmawia – była to zachcianka prezydenta, to należało potraktować wizytę jako nieoficjalną. A skoro nieoficjalną, to nie trzeba było stosować wszystkich procedur bezpieczeństwa. I dlatego nie sprawdzono właściwie samolotu, stanu lotniska, nie zabezpieczono rezerwowych lądowisk etc.

Tak jak powiedziałem wcześniej, nie widać po stronie polskiej, tej rządowej, woli rzeczywistego wyjaśnienia przyczyn katastrofy i ustalenia osób za nią odpowiedzialnych, winnych niewłaściwego przygotowania i zabezpieczenia lotu prezydenta RP.

Widzę natomiast wielu polityków partii rządzącej, którym taka sytuacja odpowiada, bo pozbyli się wroga. Bo Platforma Obywatelska prezydenta Kaczyńskiego traktowała nie jako konkurenta, przeciwnika politycznego, ale jako wroga, którego trzeba się pozbyć.

[b]Będzie się pan odwoływał od zwolnienia z pracy? Pojawiły się też pogłoski, że zamierza pan wstąpić do partii Jarosława Kaczyńskiego.[/b]

Przysługuje mi możliwość odwołania do sądu pracy i wszystko wskazuje, że z tej możliwości skorzystam. Nie zastanawiałem się nad działalnością polityczną, partyjną, ale jeśli ktoś uzna, że moje doświadczenie może się przydać, to ja chętnie pomogę.

Rzeczywiście odezwało się do mnie z wyrazami wsparcia wielu polityków PiS, mam tam znajomych, więc zainteresowanie było naturalne. Ale jak to się skończy, nie wiem.

[b]Rz: Gdy w środę wręczano panu wypowiedzenie z pracy w MSZ, usłyszał pan słowa podziękowania za blisko 18 lat pracy w polskiej dyplomacji?[/b]

Witold Waszczykowski, były wiceminister spraw zagranicznych: Od 1992 do 2008 r. byłem czynnym dyplomatą, od dwóch lat przebywałem na urlopie bezpłatnym z MSZ w związku z pełnieniem funkcji wiceszefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Jakiś czas temu napisałem podanie o powrót do ministerstwa na stanowisko zgodne z moimi kwalifikacjami i doświadczeniem. Jednak kiedy zgłosiłem się do działu kadr, przyjęła mnie wicedyrektor biura i wręczyła mi wymówienie. Nie usłyszałem nawet słowa podziękowania za moją wieloletnią pracę w administracji państwowej.

Pozostało 93% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!