Izrael pod coraz większą presją świata

Byli przywódcy z UE żądają sankcji. Latynosi uznali istnienie Palestyny

Publikacja: 11.12.2010 02:05

Cristina Kirchner

Cristina Kirchner

Foto: AFP

W konflikt bliskowschodni niespodziewanie wmieszały się kraje latynoskie, które szczycą się dobrymi stosunkami zarówno z Izraelem, jak i z Palestyną. Pierwsza państwo palestyńskie „w granicach sprzed wojny sześciodniowej w 1967 roku” uznała Brazylia. Jak twierdzi miejscowa prasa – w odpowiedzi na prośbę prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa.

Władze Brazylii zignorowały fakt, że przed 1967 rokiem obszar tego hipotetycznego państwa: Zachodni Brzeg Jordanu, Strefa Gazy i wschodnia Jerozolima, nie był kontrolowany przez Palestynę, ale przez Egipt i Jordanię. W ślady Brazylii poszła jednak Argentyna. Szef dyplomacji Héctor Timerman nie ukrywał, że inicjatywa została uzgodniona przez kraje południa Ameryki.

[wyimek]Sankcji dla Izraela domaga się m.in. były prezydent Niemiec Richard von Weizsäcker [/wyimek]

– Rząd Argentyny zgadza się ze swoimi sojusznikami z Mercosur (Wspólny Rynek Południa – red.): Brazylią i Urugwajem, że nadszedł moment uznania Palestyny jako wolnego i niezawisłego państwa – tłumaczył argentyński minister. Dzień wcześniej prezydent Argentyny Cristina Kirchner osobiście zadzwoniła do Abbasa, by poinformować go o decyzji. Urugwaj oznajmił, że uzna Palestynę w 2011 roku.

Latynoscy eksperci nie mają wątpliwości, że na tych trzech krajach się nie skończy. Czy to oznacza, że relacje krajów regionu z Izraelem ulegną teraz znacznemu pogorszeniu? Zdaniem ekspertów – nie. Władze państwa żydowskiego uznały co prawda gest Brazylii i Argentyny za „godny ubolewania”, ale izraelski ambasador w Buenos Aires Daniel Gazit od razu zapewnił, że „w żadnym stopniu nie naraża on na szwank stosunków z Argentyną”.

„Wśród przyjaciół mogą się zdarzyć rozbieżności” – powiedział argentyńskiej gazecie „La Nacion” dyplomata. Izraelscy eksperci nie zostawiają jednak na Latynosach suchej nitki.

– Konflikt zostanie rozwiązany przez Izraelczyków i Palestyńczyków, a nie przez ludzi, którzy żyją sobie spokojnie za oceanem – powiedział „Rz” politolog Jonathan Rynhold. – Jeżeli uznamy, że obowiązują granice z 1967 roku, to w Palestynie znajduje się Ściana Płaczu. Może jutro jakiś Palestyńczyk zastrzeli tam modlącego się Żyda i powie: wolno mi, jestem u siebie.

Palestyńczycy są natomiast zachwyceni. – Zorganizowaliśmy demonstracje, na których machaliśmy flagami tych krajów. Świat ma już dosyć torpedowania procesu pokojowego przez Izraelczyków. Oni robią wszystko, byśmy nie mieli swojego państwa – powiedział „Rz” Dżamal Juma, palestyński działacz niepodległościowy. I przypomniał, że już ponad 100 krajów na świecie uznaje istnienie Palestyny.

Izrael znajduje się pod coraz większą presją. USA ostatnio bezskutecznie próbowały nakłonić go do wstrzymania rozbudowy osiedli żydowskich na terytoriach okupowanych. W piątek apel w tej sprawie wystosowało 26 byłych przywódców krajów UE, m.in. były szef unijnej dyplomacji Javier Solana i były prezydent Niemiec Richard von Weizsäcker. Poparli oni decyzję Brazylii i Argentyny oraz wezwali świat do nałożenia na Izrael sankcji, które zmuszą go do wstrzymania prac budowlanych.

– Niestety, wielu Europejczyków nie rozumie, co się tu dzieje. Wydaje im się, że wstrzymamy rozbudowę osiedli i od razu nastanie pokój. Sprawa jest bardziej skomplikowana – uważa Rynhold. – To Palestyńczycy nie chcą z nami zasiąść do stołu rozmów. Dlaczego mielibyśmy iść na ustępstwa, skoro oni sami nic nie oferują? A my domagamy się tak niewiele: bezpieczeństwa.

Rynhold przypomina, że do niedawna obowiązywało moratorium na rozbudowę osiedli, a mimo to Palestyńczycy nie zdecydowali się na podjęcie negocjacji. Dżamal Juma uważa ten argument za chybiony. – To my jesteśmy okupowani i to my na każdym kroku cierpimy. Jak Izraelczycy mogą mówić, że chcą zawrzeć pokój, i jednocześnie budować domy na naszej ziemi? To kolonizacja i zagrabianie cudzych gruntów – powiedział.

W konflikt bliskowschodni niespodziewanie wmieszały się kraje latynoskie, które szczycą się dobrymi stosunkami zarówno z Izraelem, jak i z Palestyną. Pierwsza państwo palestyńskie „w granicach sprzed wojny sześciodniowej w 1967 roku” uznała Brazylia. Jak twierdzi miejscowa prasa – w odpowiedzi na prośbę prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa.

Władze Brazylii zignorowały fakt, że przed 1967 rokiem obszar tego hipotetycznego państwa: Zachodni Brzeg Jordanu, Strefa Gazy i wschodnia Jerozolima, nie był kontrolowany przez Palestynę, ale przez Egipt i Jordanię. W ślady Brazylii poszła jednak Argentyna. Szef dyplomacji Héctor Timerman nie ukrywał, że inicjatywa została uzgodniona przez kraje południa Ameryki.

Pozostało 83% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!