Wałęsa nie ocalił emerytury byłego esbeka

Świadectwo współpracy z „Solidarnością” od Lecha Wałęsy nie pomogło byłemu funkcjonariuszowi SB

Aktualizacja: 27.12.2010 02:24 Publikacja: 27.12.2010 00:01

„Rz” ujawniła przed świętami, że Lech Wałęsa wystawił zaświadczenie byłemu esbekowi Stanisławowi Rybińskiemu. Poświadczył w nim, że Rybiński od 1982 r. potajemnie współpracował z „S”. – Bez takich agentów z tamtej strony długo jeszcze mielibyśmy komunizm – mówił Wałęsa po opisaniu sprawy przez „Rz”. – Pomagał mi wystarczająco dobrze, żebym ja teraz, kiedy ktoś próbuje mu zabrać pieniądze, go bronił.

Bo zaświadczenie Wałęsy oraz zaświadczenie przewodniczącego „Solidarności” Stoczni Gdańskiej Romana Gałęzewskiego miały uchronić Rybińskiego przed obcięciem emerytury na mocy tzw. ustawy dezubekizacyjnej. Obniża ona o ok. 20 proc. emerytury funkcjonariuszom służb specjalnych PRL.

Chodziło o skorzystanie z tzw. lex Hodysz, czyli zapisów ustawy pozwalających utrzymać dotychczasowe świadczenia tym funkcjonariuszom, którzy bez wiedzy przełożonych współpracowali z opozycją. Chciano w ten sposób uczcić ludzi takich jak Adam Hodysz, który za pomaganie „S” został skazany na sześć lat więzienia.

Zakład Emerytalno-Rentowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji (ZER MSWiA) nie chciał ujawnić, czy dzięki zaświadczeniom Rybiński ocalił emeryturę w pełnej wysokości.

[srodtytul]Pomoc bez konsekwencji[/srodtytul]

Szef ZER MSWiA Artur Wdowczyk przyznał jednak, że jeden z byłych funkcjonariuszy stracił część uposażenia mimo zaświadczeń od Wałęsy i Gałęzewskiego. – Zgodnie z przyjętymi przez nas zasadami nie mogę potwierdzić, że chodzi o osobę opisaną przez „Rz” – mówi Wdowczyk. – Mogę jednak ujawnić, że osoba, której zaświadczenie wystawili ci panowie, została objęta tzw. ustawą dezubekizacyjną i zostały jej obcięte świadczenia.

Dlaczego? Wdowczyk tłumaczy, że przy decyzji o utrzymaniu dotychczasowej wysokości świadczenia bierze się pod uwagę przede wszystkim to, czy funkcjonariusz poniósł konsekwencje swojej działalności na rzecz podziemia.

Nie musi być to jednak skazanie na karę więzienia. Pod uwagę mogą być brane również postępowania dyscyplinarne czy wyrzucenie ze służby. Nic takiego Rybińskiego nie spotkało.

Historycy Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk w książce „SB a Lech Wałęsa” przedstawili Rybińskiego jako człowieka, który czyścił archiwa pozostałe po SB. Opisali, jak za czasów rządów Rybińskiego w archiwum UOP w Gdańsku zniknął ostatni komplet doniesień TW „Bolka”, utożsamianego z Lechem Wałęsą.

Jak ustaliła „Rz”, z zapisów pozwalających utrzymać świadczenia skorzystało jedynie sześciu byłych funkcjonariuszy.

[srodtytul]Hodysz nie skorzystał[/srodtytul]

Wśród nich są członkowie tzw. grupy M. Charukiewicza z wrocławskiej SB. To funkcjonariusze, którzy już od początku lat 70. informowali osoby, przeciw którym SB prowadziła akcje. Grupa skupiała około dziesięciu pracowników Służby Bezpieczeństwa.

W 1981 roku część jej członków wraz z Charukiewiczem została zatrzymana. Śledztwo nie przyniosło dostatecznych dowodów.

W 1982 roku podejrzanych o nielojalność esbeków umieszczono jednak na oddziale psychiatrycznym szpitala MSW w Poznaniu, a następnie wydalono ze służby.

Prócz członków tej grupy świadczenia ocalił jeszcze jeden z funkcjonariuszy SB z Białegostoku oraz człowiek skazany na początku lat 60. za rzekome łapówkarstwo. W rzeczywistości były to represje za to, że zataił przed przełożonymi fakt odkrycia tajnej drukarni, w której powielano wydawnictwa religijne.

Z zapisów określanych jego nazwiskiem nie skorzystał za to sam Adam Hodysz.

W ZER MSWiA tłumaczą, że zakład do tej pory nie otrzymał oficjalnego potwierdzenia, iż słynny kapitan SB kiedykolwiek był funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa. Z tego powodu wciąż wypłaca Hodyszowi emeryturę w dotychczasowej wysokości.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autora [mail=c.gmyz@rp.pl]c.gmyz@rp.pl[/mail][/i]

„Rz” ujawniła przed świętami, że Lech Wałęsa wystawił zaświadczenie byłemu esbekowi Stanisławowi Rybińskiemu. Poświadczył w nim, że Rybiński od 1982 r. potajemnie współpracował z „S”. – Bez takich agentów z tamtej strony długo jeszcze mielibyśmy komunizm – mówił Wałęsa po opisaniu sprawy przez „Rz”. – Pomagał mi wystarczająco dobrze, żebym ja teraz, kiedy ktoś próbuje mu zabrać pieniądze, go bronił.

Bo zaświadczenie Wałęsy oraz zaświadczenie przewodniczącego „Solidarności” Stoczni Gdańskiej Romana Gałęzewskiego miały uchronić Rybińskiego przed obcięciem emerytury na mocy tzw. ustawy dezubekizacyjnej. Obniża ona o ok. 20 proc. emerytury funkcjonariuszom służb specjalnych PRL.

Pozostało 81% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!