– Nie ma sporu z premierem. Różnice zostały wyolbrzymione – mówił wczoraj w TVP Info marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna pytany o relacje z Donaldem Tuskiem. Podobnie brzmią wszystkie oficjalne wypowiedzi polityków PO w tej sprawie.
Jednak za kulisami toczy się ostry spór. Jego ostatnim przejawem są suflowane dziennikarzom informacje mające rzekomo kompromitować wewnętrznych rywali. Zresztą suflowane są nie tylko dziennikarzom. Ważny polityk SLD przyznaje, że część informacji uderzających w ministra infrastruktury dostarczyli jego partii ludzie z frakcji konkurencyjnej wobec Cezarego Grabarczyka. Czyli ludzie Grzegorza Schetyny, którzy według naszego informatora mieli dodać kilka nazwisk do listy przyjaciół ministra zatrudnionych w podległych mu spółkach.
Takie metody stosują obie strony konfliktu w PO. Poseł Jarosław Gowin zbladł z przerażenia, gdy się dowiedział, że ktoś opowiada dziennikarzom o rzekomym planie puczu przeciw Donaldowi Tuskowi. Autorem planu miał być Schetyna, a Gowin miałby objąć funkcję premiera.
Plan był absolutnie niewykonalny, o czym wiedzieli wszyscy w PO. Ale zrozumiała była intencja autorów pogłoski. Gowin dostał się do Sejmu z pierwszego miejsca w okręgu krakowskim. Ta pozycja kusi kilku konkurujących z nim polityków. Plotka o rzekomym przeroście ambicji Gowina miała pomóc w odebraniu mu „jedynki”.
– O mnie donoszono Tuskowi, że załatwiłem autobusy na kongres zwolenników Janusza Palikota. Na szczęście premier jest zbyt długo w polityce, aby nabrać się na takie chwyty – opowiada inny polityk PO, skądinąd reprezentant przeciwnej Schetynie i Gowinowi frakcji.