Sobota która zmieniła historię Polski

Pracownik MSZ przez telefon poinformował Radosława Sikorskiego o katastrofie. Wiadomość szybko dotarła do Lasu Katyńskiego, gdzie miała odbyć się uroczystość 70. rocznicy zbrodni. „Dla tych, którzy zginęli. Katyń 2” – taki napis ułożyli członkowie Rodzin Katyńskich

Publikacja: 09.04.2011 01:01

Jarosław Kaczyński poleciał do Witebska specjalnie wynajętym samolotem. Do Smoleńska pojechał autoka

Jarosław Kaczyński poleciał do Witebska specjalnie wynajętym samolotem. Do Smoleńska pojechał autokarem. Tam rozpoznał ciało swego brata

Foto: PAP, Jacek Turczyk

Technicy z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego zgodnie z procedurami rozpoczęli przygotowania do wylotu rządowego Tu-154M numer boczny 101 o godzinie 4.00 10 kwietnia 2010 r. Maszyna z prezydentem Lechem Kaczyńskim i delegacją na pokładzie miała się udać na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. W ciągu dwóch godzin dokonano sprawdzenia maszyny i przed godziną szóstą podpisano niezbędny protokół informujący o braku usterek.

Wraz z żołnierzami 36. specpułku w przygotowaniach do wylotu brało udział Biuro Ochrony Rządu. Funkcjonariusze, którzy rozpoczęli działania o godzinie 5.00, m.in. sprawdzili maszynę pod względem zagrożenia pirotechnicznego, zbadali drogi dojazdowe do lotniska oraz skontrolowali katering, który trafił na pokład rządowej maszyny.

Po godzinie 6.20 rozpoczęto pakowanie do samolotu paczek, zniczy i wieńców. Uporano się z tym w kwadrans. Kilkanaście minut później na pokład zaczęli wsiadać pierwsi pasażerowie.

Pierwotnie 36. pułk proponował, aby samolot wystartował już o 6.30, ale na prośbę Kancelarii Prezydenta start przesunięto o pół godziny. Jednak

Tu-154M zamiast o 7.00 oderwał się od pasa startowego wojskowej części lotniska Okęcie w Warszawie 27 minut później. Powód? Para prezydencka Lech i Maria Kaczyńscy pojawili się na płycie lotniska ok. 7.25.

Jeszcze pół godziny przed katastrofą prezydent Kaczyński przez telefon satelitarny rozmawiał ze swoim bratem Jarosławem. Dyskutowali – jak później zeznał prezes PiS w prokuraturze – o stanie zdrowia swojej matki Jadwigi.

Czekali na lotnisku

Kilka minut po starcie rządowego samolotu – o 7.30 – sześciu funkcjonariuszy BOR wyjechało z hotelu w Smoleńsku, udając się w kierunku cmentarza w Katyniu, gdzie miały się odbyć uroczystości z udziałem głowy państwa. Dotarli na miejsce i rozpoczęli wraz z rosyjskimi służbami zabezpieczanie terenu.

Niespełna półtorej godziny później Cezary Kąkolewski, dowódca grupy BOR znajdującej się w Katyniu, otrzymał informację od jednego z funkcjonariuszy FSB, że „stało się coś złego z polskim samolotem". Natychmiast zadzwonił i przekazał ją oficerowi dyżurnemu BOR w Warszawie. Po kilku minutach ponownie wykonał telefon, tym razem informując, że najprawdopodobniej doszło do katastrofy. Samolot roztrzaskał się o ziemię o 8.41. Właśnie wtedy przestała rejestrować jakikolwiek zapis czarna skrzynka.

Pierwsze informacje o katastrofie trafiły błyskawicznie do Warszawy. O 8.42 na lotnisko Okęcie zadzwonił jeden z członków załogi jaka-40, który wylądował kilkadziesiąt minut przed katastrofą rządowego tupolewa. – Prawdopodobnie spadł nasz samolot i została przerwana łączność – usłyszał w słuchawce porucznik z 36. pułku, który pełnił wówczas dyżur na wieży wojskowej części lotniska Okęcie. Jego kolega z wieży próbował z kolei bezskutecznie dodzwonić się na telefon satelitarny znajdujący się na pokładzie Tu-154M.

Na płycie lotniska Siewiernyj w Smo-leńsku na prezydencki samolot oczekiwało 19 osób, w tym funkcjonariusze BOR będący kierowcami polskich dyplomatów. W pewnym momencie zgromadzeni usłyszeli kilka huków, po czym zapadła cisza. Przez gęstą mgłę nie było jednak widać, co się stało. Początkowo obecni na lotnisku ruszyli w innym kierunku, bo pojawiła się informacja, że prezydencki samolot przeleciał pas. Po kilku minutach m.in. samochód z Jerzym Bahrem, ambasadorem RP w Rosji, ruszył w kierunku miejsca, gdzie rozbiła się rządowa maszyna. Na miejscu zaczęło się też pojawiać coraz więcej wozów strażackich, funkcjonariuszy rosyjskich służb oraz wojska. Kwadrans po katastrofie, o godzinie 8.56, na lotnisku zawyły syreny.

Kilkanaście minut po katastrofie rzecznik prasowy MSZ Piotr Paszkowski przekazał mediom informację, że najprawdopodobniej trzy osoby przeżyły. Wynikało to z faktu, że z miejsca katastrofy odjechały na sygnale trzy karetki. Ta informacja okazała się nieprawdziwa.

Jeden z pracowników MSZ znajdujących się wówczas na lotnisku kilka minut po tragedii o katastrofie powiadomił Radosława Sikorskiego, szefa polskiej dyplomacji. To właśnie on informację o katastrofie przekazał premierowi Donaldowi Tuskowi i marszałkowi Sejmu Bronisławowi Komorowskiemu. Potem przekazał tę tragiczną wiadomość prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Alarm w służbach

Około godz. 9 informacja o katastrofie wywołała alarm w służbach specjalnych. Natychmiast nawiązano kontakt z oficerem łącznikowym rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa, znajdującym się w Warszawie. Około 10.30, niespełna dwie godziny po katastrofie, do Centrum Antyterrorystycznego ABW na nadzwyczajne posiedzenie zaczęli zjeżdżać szefowie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, Kancelarii Premiera, Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz wszystkich służb specjalnych w Polsce.

Do lotu do Smoleńska przygotowywali się już eksperci ABW oraz prokuratorzy wojskowi. W ciągu kilkunastu minut ustalono, że śledztwo w sprawie katastrofy będzie prowadziła prokuratura wojskowa, a nie cywilna. Oficjalnie zostało one wszczęto o godzinie 9.00. Między 13.45, a 17.50 funkcjonariusze Żandarmerii Wojskowej na zlecenie wojskowej prokuratury zaczęli zabezpieczać dokumenty, m.in. w 36. pułku. Zaczęto też przesłuchiwać pierwszych świadków.

Dwóch wojskowych prokuratorów – płk Zbigniew Rzepa i płk Ireneusz Szeląg, oraz jeden funkcjonariusz Żandarmerii Wojskowej wylądowali w Smoleńsku około godziny 18. 10 kwietnia do Smoleńska dotarli też m.in. Krzysztof Parulski, naczelny prokurator wojskowy, i Krzysztof Kwiatkowski, minister sprawiedliwości.

Jeszcze po południu w dniu tragedii prokuratorzy i eksperci ze służb uczestniczyli w posiedzeniu wyposażonego w łączność satelitarną sztabu kryzysowego stworzonego na lotnisku Siewiernyj.

Łzy w katyńskim lesie

Kilkanaście minut po wypadku na cmentrzu rozniosła się informacja, że z samolotem stało się coś złego. Około godz. 9 na zapanowała dezorientacja, która bardzo szybko przechodziła w strach. Informacja o katastrofie błyskawicznie zaczęła się bowiem rozchodzić wśród czekających na uroczystości ludzi. Znajdujący się tam politycy PiS zaczęli dzwonić na telefony swoich kolegów, pasażerów tragicznego lotu. Na przybycie głowy państwa czekała Kompania Reprezentacyjna Wojska Polskiego, a kilkuset przedstawicieli Rodzin Katyńskich składało kwiaty pod tabliczkami z nazwiskami ojców.

Na mównicę wyszedł minister Jacek Sasin. Powiedział, że samolot uległ katastrofie i wygląda na to, że wszyscy nie żyją.

Flagi ściągnięto do połowy masztów i rozpoczęto mszę za dusze zabitych. Przy krześle, na którym miał zasiąść prezydent, położono wieniec, który miał zostać złożony pod monumentem poświęconym rozstrzelanym oficerom.

Członkowie Rodzin Katyńskich ułożyli ze zniczy krzyż z napisem: „Dla tych, którzy zginęli. Katyń 2". Ludzie płakali.

Pociągiem specjalnym z Rodzinami Katyńskimi do Smoleńska przybyło kilkudziesięciu posłów i senatorów PiS. Byli zszokowani. Na pokładzie było wielu ich partyjnych kolegów. – Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci. Zginęli nasi przyjaciele, wieloletni współpracownicy, godni ludzie – mówił poseł Marek Suski.

W tym samym czasie oficerowie BOR znajdujący się na cmentarzu zaczęli wsiadać do samochodów i przy milicyjnym pilotażu udali się w kierunku lotniska Siewiernyj. Zostali wpuszczeni na płytę lotniska. Do ich aut wsiedli wówczas minister Jacek Sasin i urzędnik Kancelarii Prezydenta Marcin Wierzchowski. Jednak ostatnie metry dzielące ich od miejsca katastrofy musieli pokonać pieszo. Około 9.30 funkcjonariusze BOR dostrzegli wrak.

Dopiero około 13 Rosjanie zdecydowali o podzieleniu miejsca tragedii na 13 sektorów i wynoszeniu z wraku samolotu zwłok. Zaczęto je układać na terenie przyległym do miejsca katastrofy.

Szef rządu mówił podczas jednego z wystąpień w Sejmie, że o katastrofie dowiedział się, będąc w Gdańsku. Kilkanaście minut później jechał już samochodem do Warszawy. Do stolicy dotarł pomiędzy godziną 11 a 12. W tym czasie podjął decyzję o zwołaniu nadzwyczajnego posiedzenia rządu.

Gdy ministrowie zjeżdżali do stolicy, premier Tusk m.in. odbył długą rozmowę telefoniczną z premierem Federacji Rosyjskiej Władimirem Putinem oraz prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem.

Posiedzenie rządu miało się odbyć o godzinie 13.00, ale niektórzy ministrowie nie zdążyli na czas wrócić do Warszawy i ostatecznie posiedzenie rozpoczęło się z 40-minutowym opóźnieniem.

Kiedy tuż przed godziną 9 Sikorski dzwonił do marszałka Bronisława Komorowskiego, ten również przebywał poza Warszawą. Zaraz po otrzymanej informacji podjął decyzję o powrocie do stolicy. Przed godziną 14 wygłosił w Sejmie oświadczenie, w którym poinformował oficjalnie o śmierci prezydenta i zgodnie z konstytucją jako marszałek Sejmu przejął obowiązki głowy państwa.

Odnalezienie i pożegnanie ciała Lecha Kaczyńskiego

Około godziny 14 – 14.30 funkcjonariusze BOR znajdujący się na miejscu katastrofy otrzymali informacje, że do Smoleńska przylecą premier Donald Tusk oraz prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Premier udał się na miejsce katastrofy zaraz po zakończeniu posiedzenia rządu. Maszyna z Donaldem Tuskiem wystartowała z Warszawy około 17.30, godzinę później samolot lądował już w Witebsku. Premier na miejsce katastrofy pojechał samochodem na sygnale.

Pół godziny wcześniej na tym samym lotnisku wylądował samolot z Jarosławem Kaczyńskim i politykami PiS na pokładzie. Obydwie delegacje minęły się na drodze prowadzącej do Smoleńska. Potem politycy PiS wskazywali, że ich auta były celowo zwalniane, aby pierwszy na miejsce katastrofy dotarł premier Tusk.

Ciało prezydenta znaleziono około godziny 16. Z zeznań jednego z funkcjonariuszy BOR wynika, że półtorej godziny później dokonał on wstępnej identyfikacji ciała oraz zrobił zdjęcia, które potem trafiły do centrali w Warszawie. Od tego momentu funkcjonariusze BOR nie spuszczali oka z ciała prezydenta. Ostatecznej identyfikacji zwłok dokonał Jarosław Kaczyński po dotarciu na miejsce, po godzinie 23. Wcześniej, koło 16 odnaleziono obie czarne skrzynki tupolewa.

W niedzielę, nazajutrz po katastrofie, ok. 12.30 na lotnisku w Smoleńsku odbyła się uroczystość przekazania trumny z ciałem Lecha Kaczyńskiego Polakom. Uczestniczyli w niej premier Rosji Władimir Putin i gubernator obwodu smoleńskiego Siergiej Antufiew. Lech Kaczyński został pożegnany z wojskowymi honorami. Odegrano polski i rosyjski hymn narodowy. Władimir Putin i ambasador Jerzy Bahr odprowadzili spowitą biało-czerwoną flagą trumnę z ciałem prezydenta, którą nieśli polscy żołnierze, do samolotu.

Prezydent wraca do Polski

Wojskowa CASA z ciałem prezydenta wystartowała ze Smoleńska o 13.07. Tuż po godzinie 15 usiadła na Okęciu. Przed trumną modlili się Jarosław Kaczyński i córka prezydenta Marta. Hołd oddali również marszałkowie Sejmu i Senatu, premier Donald Tusk, przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, członkowie rządu i parlamentarzyści.

Godzinę później ruszył żałobny kondukt. Tysiące warszawiaków opłakiwało Lecha Kaczyńskiego, którego trumnę przewieziono do Pałacu Prezydenckiego.

Technicy z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego zgodnie z procedurami rozpoczęli przygotowania do wylotu rządowego Tu-154M numer boczny 101 o godzinie 4.00 10 kwietnia 2010 r. Maszyna z prezydentem Lechem Kaczyńskim i delegacją na pokładzie miała się udać na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. W ciągu dwóch godzin dokonano sprawdzenia maszyny i przed godziną szóstą podpisano niezbędny protokół informujący o braku usterek.

Wraz z żołnierzami 36. specpułku w przygotowaniach do wylotu brało udział Biuro Ochrony Rządu. Funkcjonariusze, którzy rozpoczęli działania o godzinie 5.00, m.in. sprawdzili maszynę pod względem zagrożenia pirotechnicznego, zbadali drogi dojazdowe do lotniska oraz skontrolowali katering, który trafił na pokład rządowej maszyny.

Pozostało 93% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!