Kancelaria Alego Abdullaha Saleha podała, że zgadza się on na propozycję przedstawioną przez Radę Współpracy Zatoki Perskiej (RWZP), grupującą sześć państw-producentów ropy naftowej na czele z Arabią Saudyjską. „Zgodnie z wiele razy wydawanymi oświadczeniami prezydent nie ma obiekcji wobec pokojowego przekazania władzy w ramach zasad konstytucji" – napisano w oświadczeniu. Saleh nie sprecyzował jednak, czy chce oddać władzę już teraz.
Media zastanawiały się, co tak naprawdę zamierza uczynić rządzący od 32 lat przywódca. Według telewizji al Dżazira oświadczenie prezydenta niczego nie zmienia, gdyż wyrażenia „w ramach zasad konstytucji" używał on w poprzednich swoich deklaracjach – oznacza ono, że szybkiej dymisji nie będzie. Zgodnie z konstytucją Saleh może odejść ze stanowiska w dwojaki sposób: przegrywając wybory pod koniec bieżącego roku albo podając się do dymisji, co musiałby jednak zaakceptować kontrolowany przez niego parlament. Posłowie nie zaakceptują oczywiście jego dymisji, jeśli Saleh tak postanowi.
Według planu Rady Współpracy Zatoki Perskiej w Jemenie powinien powstać „rząd jedności narodowej pod kierownictwem opozycji", którego zadaniem byłoby przygotowanie wolnych wyborów. Saleh miałby przekazać władzę wiceprezydentowi w zamian za otrzymanie gwarancji, że opozycja nie będzie się na nim mścić i wytaczać mu procesów za nadużycia władzy. Przeciw temu planowi na ulicach jemeńskiej stolicy Sany oraz wielu innych miast protestowały tysiące ludzi. Opozycja nie chce puścić Salehowi płazem brutalnych prób zdławienia rebelii, w trakcie których siły bezpieczeństwa zabiły już ponad 100 osób. Liderzy opozycji chcą procesów dla Saleha oraz jego synów zajmujących kluczowe stanowiska w resortach siłowych.
– Kto byłby na tyle głupi, żeby oferować gwarancje reżimowi, który zabija uczestników pokojowych protestów? – mówił rzecznik opozycji Mohammed al Sabry.
Dyktator, będący przez wiele lat sojusznikiem USA w walce z al Kaidą, stracił ostatnio poparcie Waszyngtonu, który zaczął namawiać go do ustąpienia. Podczas zakulisowych rozmów z Amerykanami Saleh zgodził się na dymisję, ale nie dotrzymał słowa. Do gry włączyła się wtedy finansująca reżim Saleha Arabia Saudyjska, coraz bardziej zaniepokojona chaosem w sąsiednim Jemenie. Dyktator stracił też poparcie innych krajów regionu Zatoki Perskiej. RWZP uznała, że należy przywrócić spokój w kraju, u którego wybrzeży przepływają codziennie statki z 3 milionami baryłek ropy naftowej. W niedzielę przedstawiciele rady spotkali się w saudyjskiej stolicy Rijadzie i przygotowali plan rozwiązania konfliktu.