Oczywiście. Tusk podjął wspólną grę z Putinem, by szkodzić prezydentowi własnego państwa. Jest również techniczna strona przygotowania i zorganizowania, a właściwie całkowitego nieprzygotowania, wizyty. Odpowiedzialność ponosi głównie dwóch urzędników rządu Tuska: szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski i minister obrony Bogdan Klich. Pierwszy dysponuje samolotami dla VIP, drugi nadzoruje 36. pułk specjalny.
Ministrowie Arabski i Klich muszą odejść?
Jeśli premier chce w tej sprawie zachować minimalną wiarygodność, te dwie dymisje są absolutnie niezbędne.
Zaspokoiłoby to PiS?
Choć w minimalnym zakresie mogłoby to zadowolić opinię publiczną. Bo dla PiS odpowiedzialność polityczną ponosi sam premier Tusk. Aby został pociągnięty do odpowiedzialności, musimy wygrać wybory i mieć większość w parlamencie.
Nie sądzi pan, że im więcej PiS będzie mówił o katastrofie smoleńskiej, tym większa szansa albo groźba, że PO wygra te wybory?
Jest to możliwe. PO w ten sposób próbuje podgrzewać nastroje społeczne. Nie mając innego sposobu na mobilizowanie swojego elektoratu, który nie jest zbyt szeroki...
Jak to nie jest szeroki? Politycy PiS sami mówią, że Platforma jest niczym Front Jedności Narodu.
Twardy, stały elektorat PO to góra 20 proc. A ten Front Jedności Narodu może być poderwany tylko przez jakieś spektakularne akcje. Stałymi tego typu akcjami w wykonaniu Platformy są walka z pomnikiem upamiętniającym Lecha Kaczyńskiego i pozostałe ofiary katastrofy smoleńskiej oraz walka z ojcem Tadeuszem Rydzykiem. To dwa wiodące tematy, którymi PO się posługuje, by polaryzować opinię publiczną. Wyliczyła sobie, że większość jest w tej sprawie po jej stronie.
I co na to PiS?
Dlatego naszym celem nie jest stawianie sprawy katastrofy smoleńskiej na pierwszym miejscu. Będzie na nim katastrofa finansów publicznych, potem katastrofa w infrastrukturze. Ale sprawa smoleńska będzie także mocno obecna w kampanii. Będziemy mówić o katastrofie państwa jako takiego pod rządami PO.
—rozmawiała Małgorzata Subotić