O co chodzi z kotami, które wystąpiły z panem w spocie PJN? Dlaczego pan z nimi rozmawiał?
Marek Migalski:
To jest greps, który promuje nasz postulat 400 złotych miesięcznego dodatku na każde dziecko w rodzinie. Mam pretensje do kotów, że nie są dziećmi, bo dostawałbym te pieniądze. Chcieliśmy zaprezentować nasz program w sposób frywolny, przyjazny i mam nadzieję dowcipny.
Nie widzę tu frywolności ani dowcipu, tylko mało czytelny przekaz.
Fakt, łopatologia to to nie jest. Mógłbym oczywiście wyjść w krawacie i powiedzieć: PJN domaga się, by na każde dziecko rodzina dostawała 400 zł dodatku miesięcznie. Tylko teraz byśmy o tym nie rozmawiali, bo gadająca głowa nikogo nie interesuje. A tak, w niekonwencjonalny sposób, nie atakując nikogo, bo nikt z nas nie jest Adamem Hofmanem z PiS kopiącym przeciwników w brzuch, próbujemy dotrzeć do wyborców. No i mamy bezpłatną reklamę, bo dziennikarze się tym interesują.