Należała do pokolenia, którego talenty – tłumione w czasach okupacji – rozbłysły w czasach tuż powojennych.
Regina Smendzianka wzięła udział w konkursie chopinowskim, zajęła wówczas „tylko" XI lokatę, ale to wystarczyłoby, by szybko zrobić karierę. Zwyciężyła wówczas Halina Czerny-Stefańska, rywalizacja między tymi pianistkami trwała potem na estradach świata przez wiele lat. W konkursie 1949 r. nagrody zdobyli też Barbara Hesse-Bukowska, Waldemar Maciszewski, Władysław Kędra, Ryszard Bakst. Nigdy później polska ekipa nie odniosła podobnych sukcesów w konkursach chopinowskich, ale też wówczas przygotowywano ją wyjątkowo starannie i kosztownie, niczym reprezentację na igrzyska olimpijskie. Zorganizowano nawet obóz kondycyjno-treningowy w Łagowie. Miało to dowodzić, że władza ludowa troszczy się o talenty. Nie wspominano zaś, że urodzona w 1924 r. w Toruniu Regina Smendzianka zamiłowanie do muzyki wyniosła z rodzinnego, inteligenckiego domu.
– Oboje rodzice dużo grali w domu – wspominała znacznie później w jednym z wywiadów. – Nuty leżały stosami obok naszego pianina. Przysłuchując się grze rodziców, oglądałam ich kolorowe okładki. Zastępowało to zabawę.
Gdy skończyła cztery lata, matka stała się jej pierwszą nauczycielką nauki gry na fortepianie, dwa lata później oddała ją jednak pod opiekę profesjonalnego pedagoga. Jako dziesięciolatka wzięła udział w Konkursie
Młodych Talentów w Warszawie. W 1936 r. odbył się jej profesjonalny debiut, z orkiestrą Pomorskiego Towarzystwa Muzycznego zagrała jeden z koncertów Beethovena. Wybuch wojny przerwał studia, naukę podjęła po 1945 r., na estradach pojawiła się znów w 1947 r. i przez następne dziesięciolecia była na nich stale obecna, w kraju i za granicą.