Reklama

Nasi skryci kandydaci

„Strona w budowie, kandydat w chorobie” – informuje wyborców kandydat SLD na posła. Kandydatka PiS na swojej stronie ma aktualności z... 2009 r. Informacji nie podają nawet niektóre komitety. Lekceważą wyborców?

Publikacja: 26.09.2011 03:30

Na wizerunek Pawła Lecha (PO) pracują nawet plakaty z wyborów do Sejmu z... 2007 r.

Na wizerunek Pawła Lecha (PO) pracują nawet plakaty z wyborów do Sejmu z... 2007 r.

Foto: Fotorzepa

Na dwa tygodnie przed wyborami parlamentarnymi  o warszawskich kandydatach do Sejmu wiemy niewiele. I trzeba się nieźle napracować, by znaleźć o nich informacje.

Nasze skrzynki  na listy nie pękają w szwach od ulotek, jak to było przed wyborami samorządowymi. Kandydaci z braku funduszy rezygnują z drukowanych materiałów na rzecz Internetu.

Ale i tu nie jest dobrze. Na siedem komitetów, które  wystawiły listy w stolicy, tylko cztery (PO, PiS, PSL i PPP) na swoich stronach publikują szersze sylwetki kandydujących. Chociaż i tam nie brak „białych plam". Na przykład ze  stron PiS nie dowiemy się nic o Małgorzacie Gosiewskiej (choć to była posłanka, a dziś radna sejmiku) czy Pawle Terleckim (byłym radnym miasta).

Z kolei PJN o większości kandydatów informuje tylko w telegraficznym skrócie, np. „doradca klienta, członek PJN. Były prezes koła MK w Gorzowie Wlk.". Szersze dane tylko o dwóch liderach  (Paweł Poncyljusz i Krzysztof Oksiuta).

Na stronie Ruchu Poparcia Palikota z kolei na 40 kandydatów da się wyczytać cokolwiek o... czterech (brak nawet Palikota). – Rzeczywiście, nie ma tych informacji, rozmawialiśmy o tym w sztabie. Jeszcze dzisiaj uaktualnimy listę – deklaruje Dorota Jankowska z warszawskiego RPP.

Reklama
Reklama

Na stronie stołecznego SLD można przeczytać, że „zadowolony z losowania jest szef sztabu SLD Stanisław Wziątek" (chodzi o losowanie numerów list z 9 września), a na próżno szukać czegokolwiek o kandydatach. Tylko   nazwiska.

– Komitety najwyraźniej są zainteresowane  tylko tym, by promować liderów list, bo to oni zbiorą największą liczbę głosów. A kandydaci z dalszych miejsc muszą dbać o wizerunek sami. I po aktywności od razu widać, czy komuś zależy, czy nie – mówi politolog z UW Bartłomiej Biskup. Na Pradze-Południe widać np. plakatową ekspansję dwóch kandydatów PO – Marcina Kierwińskiego i Pawła Lecha. Na Wolę z Pragi-Północ zawędrował Paweł Lisiecki (PiS). Tu też króluje Michał Dworczyk (PiS) na nielegalnych tekturowych plakatach na latarniach. Ci kandydaci są też aktywni w sieci.

A niektórym chyba nie zależy. Na przykład Alicja Tysiąc (SLD) na swojej stronie w Internecie nie zauważyła, że kandyduje na posłankę i cały czas zapewnia internautów, że „postara się dobrze pełnić obowiązki radnej".  Wyborca Sebastiana Gajewskiego (SLD) na jego stronie przeczyta szczery komunikat: „Strona w budowie. Kandydat w chorobie. Przepraszamy i zapraszamy niebawem". Ewa Tomaszewska (PiS) najnowsze aktualności na stronie ma z... maja 2009 r.

Kiepsko jest też na ogólnopolskich portalach, które powstały po to, by wyborcy mieli ułatwiony dostęp przynajmniej do podstawowych danych (np. Glosujteraz.pl). Warszawskich kandydatów tam brak. Dlaczego nie korzystają z darmowej promocji? – Nie wiem... Mam swój plan na kampanię, o tym sposobie nie pomyślałem – przyznaje Adam Kwiatkowski, warszawski kandydat PiS.

Czytaj także w Życiu Warszawy Online

 

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama