To nie jest sen pijanego wariata. Tak mogłaby wyglądać Warszawa, gdyby udało się zrealizować projekty, które urzędnicy czy architekci tak śmiało budowali nam na... kolorowych komputerowych wizualizacjach.
– W dzisiejszym obrazkowym świecie graficzne opracowanie jakiejkolwiek idei, projektu czy pomysłu, nawet nierealnego, jest koniecznością – zwraca uwagę ekspert od grafiki komputerowej Fabian Sobieszak. – Teraz w mediach komputerowe wizje pojawiają się nawet częściej niż zdjęcia realnych inwestycji. Bywają po prostu ładniejsze niż szara rzeczywistość.
Po tym, jak władze stolicy zerwały kontrakt z projektantem Muzeum Sztuki Nowoczesnej, które dzięki wizualizacjom już mogliśmy sobie wyobrażać na pl. Defilad, przechodzi właśnie do grupy tych wizji, które nigdy w realu nie powstaną.
Przy tej okazji przejrzeliśmy redakcyjne archiwa i przypominamy kilka miejskich projektów, które już wcześniej podzieliły los Muzeum Sztuki – miały zrewolucjonizować przestrzeń stolicy, a pozostały dotąd jedynie kolorowymi renderingami.
Muzeum warte pałacu
Takim „bratnim" dla MSN przedsięwzięciem za rządów prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz w stolicy stała się niewątpliwie odbudowa Pałacu Saskiego na pl. Piłsudskiego – siedziba królów z epoki Sasów. Pokazano wizje na papierze, rozpoczęto archeologiczne wykopki na placu, odkryto fundamenty i piwnice budynków sprzed wieków, po czym... w 2010 r. zasypano te wykopaliska. Realizacja projektu została „odłożona w czasie". Choć stołeczni samorządowcy przyznają, że ten właściwy czas raczej nie nastąpi nigdy. Inaczej niż w przypadku MSN prezydent Warszawy uzasadniała odstąpienie od budowy Pałacu Saskiego względami finansowymi, nie konfliktem z inwestorem. Tam budowniczy – firma Budimex Dromex – polubownie odstąpiła od kontraktu. Był to wówczas chyba pierwszy taki przypadek w Polsce, że budowniczy zrzekł się kontraktu wartego kilkaset milionów złotych.