Boom inwestycyjny, jaki przeżywają polskie miasta, wiąże się ze wzrostem przestępczości. Organy ścigania i eksperci od korupcji alarmują, że w wielu miejscach otrzymanie kontraktu czy wygranie przetargu bez wręczenia łapówki jest właściwie niemożliwe.
– Korupcja związana z zamówieniami publicznymi i przetargami jest wręcz niewyobrażalna. Aby łatwiej było walczyć z korupcją, trzeba obniżyć próg wynoszący 14 tysięcy euro, do którego nie trzeba spełniać wymogów, o jakich mówi ustawa Prawo zamówień publicznych, czyli zorganizowanie przetargu. Kiedyś ten próg wynosił tylko 3000 euro – mówi Agata Michałek-Budzicz, specjalistka w dziedzinie zamówień publicznych.
Dodaje, że częstą praktyką jest dzielenie zamówień na części, by owego progu, a więc i przetargów, uniknąć. – Trzeba także ograniczyć zamówienia z wolnej ręki. I tu bowiem zbyt często zamawiający powołują się na „sytuacje awaryjne". Warto byłoby nawet przywrócić istniejący przed laty wymóg uzyskania decyzji administracyjnej prezesa Urzędu Zamówień Publicznych przed podpisaniem umowy w takich wypadkach – mówi Michałek-Budzicz.
Skalę problemu oraz mechanizmy korupcji pokazują przykłady. Łapówkę wartości 880 tys. zł miał przyjąć były szef Zarządu Dróg i Komunikacji w Krakowie Jan T. Nie chodziło tu jednak o gotówkę, ale roboty wykonane w jego domu, sfinansowane przez Budostal 5. Według prokuratury była to forma zapłaty za zlecanie firmie wykonania miejskich inwestycji.