Po głośnej akcji zamykania sklepów jesienią 2010 r. dopalacze miały zniknąć z rynku. Tak się nie stało, a Internet zalewają oferty sprzedaży nieznanych dotąd rodzajów środków psychoaktywnych. Nie są wpisane jako zakazane do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, więc handlarze bezkarnie oferują je jako legalne.
– Nastąpił wzrost aktywności branży dopalaczowej. Świadczy o tym dużo więcej prób wprowadzania dopalaczy do obrotu w porównaniu z ubiegłym rokiem – alarmuje Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
Widać to także po wzroście liczby zatruć. Do lipca 2012 r. było ich 91, rok wcześniej w tym czasie – 75. Sanepid nałożył w tym roku już 70 tys. kar pieniężnych i zamknął 12 punktów sprzedaży dopalaczy (w 2011 r. tylko 4).
Kiedyś dopalacze oferowano jako towar kolekcjonerski, teraz jako „odczynniki chemiczne". Jedna z witryn, by ukryć, czym handluje, oprócz dopalaczy sprzedaje też naczynia laboratoryjne.
– Jeżeli prezentacja danego produktu nie zawiera jakiejkolwiek sugestii o jego psychoaktywnych właściwościach, to sprzedający nie podlega karze – wyjaśnia Bondar.