Rz: Jeden z deweloperów buduje w Warszawie osiedle, na którym będą mieszkali głównie gorliwi katolicy. Pojawiły się oskarżenia o to, że przedsiębiorca selekcjonuje ludzi.
Michał Wojciechowski:
Sam bym takiego osiedla chyba nie wybrał, ale pretensje są zupełnie nieuzasadnione. Skoro wolno nam kupić z przyjaciółmi sąsiednie działki, na których możemy zbudować domy, to dlaczego nie wolno nam kupić mieszkań obok siebie? Wolni ludzie mogą dysponować majątkiem wedle życzenia. A prawa do takiego postępowania często odmawiają nam ci, którzy sami mienią się szermierzami wolności.
Mieszkania dla katolików mają być tańsze.
Każdy ma prawo obniżyć cenę. Na wolnym rynku liczy się subiektywna wartość. Przedsiębiorca może realizować inne cele poza finansowo rozumianym zyskiem. Może spokojnie stwierdzić, że chce pomagać przyjaciołom. To kwestia indywidualnego osądu. Dzielenie się swoim zyskiem nie jest zresztą zakazane.