Chodzi o stojaki, na których zazwyczaj kredą wypisane są promocje w pobliskim sklepie czy barze. W ostatnim czasie na ulicach Warszawy pojawia się ich coraz więcej. Dowiadujemy się z nich, jak wysoka jest wygrana w lotto, o której godzinie zapłacimy mniej za piwo i ile kosztują pomidory w warzywniaku.
– Aby ustawić taką reklamę w pasie drogowym, a przecież chodnik należy do tego pasa, trzeba mieć zezwolenie – mówi rzeczniczka ZDM Karolina Gałecka. – My takich zezwoleń nie wydajemy, tablice są ustawiane bezprawnie.
Jak tłumaczą urzędnicy, „potykacze" odwracają uwagę kierowców, przez co może dojść do niebezpiecznych sytuacji na drogach. Często też utrudniają przejście matkom z wózkami czy osobom niepełnosprawnym. Takie reklamy po prostu zaśmiecają przestrzeń publiczną.
200 zł kary dziennie
Urzędnicy wydziału kontroli pasa drogowego i pracownicy pogotowia drogowego będą wyszukiwać nielegalnych reklam. – Jeśli gdzieś zauważymy „potykacz", najpierw idziemy do miejsca, które reklamuje i prosimy, by go usunięto – mówi Karolina Gałecka. – Jeśli zobaczymy go ponownie, usuwamy taką reklamę sami, a na właściciela nakładamy kary.
Przedsiębiorca zapłaci wówczas 100 zł za każdą stronę „ogłoszeniową" tablicy dziennie.