Jak dowiedziała się „Rz", w kolejną rocznicę wprowadzenia stanu wojennego PiS złoży do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o uznanie za niezgodne z konstytucją przepisów kodeksu karnego pozwalających na umorzenie karalności sporej części przestępstw popełnionych w PRL przez funkcjonariuszy MO i SB. Jeżeli TK uzna skargę PiS za zasadną, stworzy to szansę na postawienie ich przed sądem.
– Chodzi o elementarną sprawiedliwość. Postkomuniści wprowadzili przepisy, które de facto działały z mocą wsteczną, gwarantując w ten sposób bezkarność tym funkcjonariuszom komunistycznych służb specjalnych, którzy bili, torturowali Polaków – mówi „Rz" poseł Przemysław Wipler (PiS). Razem z przewodniczącym Klubu Parlamentarnego PiS jest autorem skargi do TK.
Bezkarność swoim...
Część zbrodni komunistycznych, takich jak pobicia, zastraszenia, z przyczyn oczywistych nie była ścigana w okresie Polski Ludowej. Ich sprawcy w olbrzymiej większości pozostawali bezkarni również po 1989 r. Dlaczego? Bo zgodnie z ówczesnymi przepisami kodeksu karnego okres przedawnienia takich przestępstw wynosił 5 lat.
– To oznacza, że jeśli ktoś został pobity w czasie pacyfikacji na przykład protestów na Wybrzeżu, to w wolnej Polsce nie mógł domagać się ścigania przestępców, bo te czyny uległy przedawnieniu jeszcze w okresie PRL – tłumaczy Wipler.
W listopadzie 1995 r. pod rządami Józefa Oleksego (SLD) Sejm przyjął poprawki do kodeksu karnego. Zgodnie z nimi bieg terminu przedawnienia przestępstw przeciwko życiu, zdrowiu, wolności lub wymiarowi sprawiedliwości, zagrożonych karą pozbawienia wolności powyżej 3 lat, popełnionych przez funkcjonariuszy publicznych przed 31 grudnia 1989 r., rozpoczyna się 1 stycznia 1990 r.