Serial „Czarnobyl" jest obecnie jednym z lepiej ocenianych obrazów HBO. Za sprawą popularności jaką zyskała produkcja, o katastrofie elektrowni atomowej w Czarnobylu znów zaczęto mówić w światowych mediach i zainteresowali się nią ludzie z całego świata.
Jak informuje „Wirtualna Polska”, autorzy strony internetowej napromieniowani.pl, 3 czerwca 2019 roku opublikowali na swoim kanale w serwisie YouTube mało popularny wywiad z Anatolijem Diatłowem, głównym oskarżonym o spowodowanie tragedii w Czarnobylu. Rozmowa, którą przeprowadzono w 1994 roku z inżynierem, jest ostatnią, którą odbył z dziennikarzami. Nagrania miały przeleżeć lata u jego rodziny.
Czytaj także: Naukowcy użyli dronów, aby zbadać promieniowanie w Czarnobylu
Anatolij Diatłow w swoim ostatnim wywiadzie wspominał również moment, w którym doszło do awarii reaktora. - Podniosłem wzrok do góry, skąd posypały się na głowę odłamki podwieszanego sufitu i dosłownie po sekundzie lub dwóch rozległ się drugi wybuch. Zamigotało mnóstwo sygnałów awaryjnych, w sterowni zgasło światło i po krótkiej chwili znowu się zapaliło. Pierwsza moja myśl była taka, że coś się stało z odgazowywaczami, które znajdują się bezpośrednio nad sterownią - powiedział. - Awaria wydarzyła się w zwykłych, codziennych okolicznościach. Nic jej nie zapowiadało. Żadnych ryzykownych przedsięwzięć, niczego takiego nie robiliśmy. Wszystko odbywało się zwyczajnie. Po wybuchu nikt właściwie nie domyślał się i nie mógł domyślić się, co się wydarzyło. Swoje odczucia pamiętam. Było to całkowite zdziwienie. Co się wydarzyło? Dlaczego? Na siedem sekund przed wybuchem nie działo się nic niepokojącego. Gdy spojrzałem na urządzenia na pulpicie sterowania reaktorem, prawdopodobnie włosy zjeżyły mi się na głowie – kontynuował.