Tylko 30 proc. warszawiaków wie, że w maju tego roku odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego, a aż 52 proc. nie ma o tym pojęcia.
Ale jeśli już mieszkańcy stolicy pofatygują się do urn, to będą mieli do wyborów dobrze rozpoznawalnych kandydatów. 96 proc. badanych zna z nazwiska Ryszarda Kalisza. I właściwie trudno się dziwić, bo przez lat był on posłem SLD z Warszawy i najpopularniejszym członkiem tej partii. Jednak w ubiegłym roku został wykluczony za zaangażowanie się w nowy projekt polityczny Europa Plus – budowany pod patronatem Aleksandra Kwaśniewskiego. Kalisz co prawda twierdził, że działa na rzecz zjednoczenia lewicy, ale politycy SLD uznali, że zaczął wspierać konkurencję. W rezultacie najbardziej popularny poseł Sojuszu zasilił Europę Plus i z listy tej koalicji będzie kandydował do Parlamentu Europejskiego. A Sojusz może tylko żałować, bo zdecydowanie wzmocnił Europę Plus.
Na drugim miejscu znalazł się Jacek Kurski z Solidarnej Polski z 95-procentową rozpoznawalnością, a dopiero na trzecim Wojciech Olejniczak z SLD, który będzie otwierał warszawską listę tej partii do PE – dzisiejszego europosła rozpoznaje 94 proc. badanych.
Gorzej w sondażu zamówionym przez SLD wypadają potencjalni kandydaci PO na europosłów – Jacka Rostowskiego kojarzy z nazwiska 90 proc. badanych, a Danutę Huebner, która ma być warszawską lokomotywą listy PO, tylko 84 proc. mieszkańców stolicy.
Warszawiacy nie kojarzą Zdzisława Krasnodębskiego, który ma otwierać listę PiS w stolicy