Rz: Co uważa pan za swoje największe osiągnięcia w tej kadencji PE?
Konrad Szymański:
Największym konkretem jest rozporządzenie o bezpieczeństwie dostaw gazu. Ale to, co jest nawet bardziej istotne, to cały proces budowania filarów bezpieczeństwa energetycznego. W tej dziedzinie w polityce unijnej wiele zmieniło się na lepsze. Drugim ważnym obszarem mojego działania była obrona praw chrześcijan i wolności religijnej na świecie. Tutaj też charakter debaty zdecydowanie się zmienił w porównaniu z poprzednią debatą. Oczywiście Parlament ma tu mniej do powiedzenia niż w sprawach energetycznych, może tylko apelować. Ale i tak konkrety są, bo unijna dyplomacja ma już instrukcje, że musi reagować, jeśli gdzieś ta wolność jest łamana.
Działał pan w mniejszej frakcji politycznej Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. PO często argumentowała, że tylko poprzez obecność we frakcjach największych, jak ich własna chadecka EPL, można coś w PE zdziałać. Zgadza się pan z tym?
Nie widzę różnicy, jeśli chodzi o efektywność, bo żadna grupa, nawet EPL, nie ma bezwzględnej większości. Każdy z nas musi na pewnym etapie szukać poparcia. Ja muszę szukać koalicji z innymi grupami politycznymi. A europoseł PO musi najpierw szukać poparcia we własnej, bardzo zróżnicowanej grupie. Bo inaczej niż klub w parlamencie narodowym frakcja w PE nie jest wcale jednolita i trzeba przekonywać poszczególne delegacje narodowe do swojego stanowiska. Wszyscy mamy swoje trudności, choć na innym etapie. Kluczowa jest po prostu zdolność budowania koalicji czy to z innymi grupami politycznymi, czy z innymi nacjami.