Partia, która w latach 2005-07 współrządziła z PiS i Samoobroną, od upadku rządu Jarosława Kaczyńskiego i przedterminowych wyborów jest poza Sejmem. Katolicko-narodowe ugrupowanie opuściło wielu działaczy, część tworzy Ruch Narodowy. Ale partia wciąż działa. Jej prezesem jest były poseł Witold Bałażak.
- W czasach, gdy był w Sejmie, uznawaliśmy go za jednego z najwierniejszych ludzi ówczesnego liderów: Romana Giertycha i Wojciecha Wierzejskiego - komentuje w rozmowie z "Rz" były poseł LPR. Komunikat na temat wyborów nie jest dla niego zaskoczeniem. - Ta partia nie reprezentuje już ideałów z czasów, w których namawiała do głosowania przeciw wejściu do Unii Europejskiej - przekonuje.
Stanowisko zarządu LPR w tym kontekście musi budzić zdziwienie. "Żywimy głębokie przekonanie, że posłowie z Polski stanowić będą nadal duży i, przez to, wpływowy blok w grupie chadeckiej (EPL), co przełożyło się nie tylko na ewidentny sukces finansowy Polski (441 mld zł wynegocjowanych funduszy), ale również wpłynie na proces stanowienia prawa zgodny z chrześcijańską tradycją Europy" - czytamy w komunikacie.
Zarząd LPR przekonuje, że chadekom udaje się "przeciwdziałać lewicowym pomysłom dotyczącym aborcji, in vitro, edukacji seksualnej dzieci, homoseksualizmu, ideologii gender". Partia przypomina, że w tej frakcji zasiadają politycy PO (Polskę reprezentuje też w niej PSL - red.).
W odezwie znalazła się też krytyka PiS i frakcji, do której należy.