W Argentynie najpopularniejszy żart w ostatnim miesiącu mówił o taktyce selekcjonera Alejandro Sabelli. Podobno całą jego filozofię można zamknąć w dwóch pytaniach, obu zaadresowanych do Leo Messiego. Pierwsze: „Jak chcesz dziś grać?", i drugie: „Z kim chcesz dziś grać?".
Szeroko kolportowana jest plotka, że to Messi przejął władzę w reprezentacji Argentyny, a jej potwierdzeniem ma być scenka z ostatniego meczu grupowego Argentyny z Nigerią. Gdy Sabella udzielał przy linii bocznej instrukcji Ezequielowi Lavezziemu, ten nawet nie spojrzał na trenera, tylko spokojnie, ze wzrokiem wbitym przed siebie, popijał wodę. Następnie – wciąż patrząc w kierunku murawy, oblał trenera zawartością bidonu i poszedł. Po spotkaniu powiedział: – Było gorąco, chciałem, żeby trener się trochę ochłodził.
Sprowadzenie Sabelli do roli człowieka rozstawiającego na treningach pachołki i ślepo słuchającego Messiego jest dość kuszące. Szczególnie po spotkaniach pierwszej rundy, gdy zawodnik Barcelony błyszczał i niemal jednoosobowo zapewniał Argentynie kolejne zwycięstwa. Teoria jednak zaczęła się sypać, gdy przyszło do meczów rundy pucharowej, a przeciwnikami nie byli już Irańczycy czy Nigeryjczycy, ale drużyny znacznie poważniejsze. Nagle się okazało, że o ile cała gra w ofensywie owszem opiera się na Messim, o tyle Argentyna ma jeszcze jeden atut – niemal perfekcyjną organizację zespołu.
Messi przestał strzelać, a Albicelestes do kolejnych rund trafiali właśnie dzięki dyscyplinie taktycznej, organizacji, a także odrobinie szczęścia. Gola z Belgią w ćwierćfinale strzelił po przypadkowym odbiciu się piłki Gonzalo Higuain, a w półfinale z Holandią zadecydowały rzuty karne.
Drużyna Sabelli zaczyna być lustrzanym odbiciem reprezentacji Carlosa Bilardo. Podobnie jak zespół z przełomu lat 80. i 90. wszystkie jej nadzieje, plany i pomysły w ataku spoczywają na barkach jednego człowieka. Całą resztą (nie stracić gola, zablokować przeciwnika, w razie potrzeby dotrwać do dogrywki i karnych) zajmuje się zespół. U Bilardo tym kimś był Diego Maradona, u Sabelli Leo Messi.