Marek Falenta: Chcę zobaczyć dowody winy

Chciałbym zobaczyć jakiekolwiek dowody mojej winy – mówi przedsiębiorca podejrzany w aferze taśmowej, Marek Falenta.

Publikacja: 15.07.2014 02:00

Marek Falenta: Chcę zobaczyć dowody winy

Foto: ROL

Rz: Sprzedaje pan Hawe ?czy tylko udaje?

Marek Falenta, przedsiębiorca podejrzany w sprawie nielegalnych podsłuchów:

Sprzedaję. Zarówno akcje Hawe, ?jak i ZWG.

Dlaczego?

Powiedzmy, że dla spokoju ducha. I żeby spłacić kredyty, których jest na około 80 mln zł. Nikt mnie jednak do tego nie zmusza. Wbrew plotkom bank nie postawił kredytów, ?które posiadam, w stan wymagalności. Akcje Hawe ?nie są ich jedynym zabezpieczeniem. ?Mamy wiele nieruchomości.

Na jakim etapie są rozmowy z inwestorem dla Hawe?

W piątek podpisaliśmy warunkową umowę sprzedaży wszystkich moich akcji. Dobre w całej sytuacji jest to, że zwróciło się do nas w sumie sześciu–siedmiu różnych inwestorów. Myślę, że zobaczymy jeszcze próbę walki o tę firmę, bo cena na rynku jest bardzo dobra, a infrastruktura spółki unikalna.

Dużo pan straci na akcjach Hawe?

To łatwo policzyć. Inwestowałem trzy razy: za 55 mln zł odkupiłem akcje od Piotra Mazurkiewicza, potem była emisja, w której wyłożyłem 66 mln zł. Potem jeszcze objąłem akcje za kilkadziesiąt milionów złotych. Teraz z pewnością sprzedam drożej niż za 3 zł, z dużą premią od rynku. Liczę, że stracę maksymalnie około ?40 mln zł.

Godzi się pan tak po prostu ze stratą?

Będę dochodził odszkodowania od Skarbu Państwa.

Rafał Andrzejewski, zarządzający z Abrisu, mówi, ?że chciał odkupić od pana Hawe. Czemu pan nie sprzedał?

Wszyscy mówią, że mam zbyt wysokie oczekiwania.

To ile za akcję pan chciał?

6–7 zł.

Nawet oferujący Hawe, DI Investors, wycenia jedną akcję na 4,5 zł.

Uważam, że to bardzo perspektywiczny  biznes. Do szkieletu światłowodowego Hawe można w łatwy sposób dobudować łącza FTTH ?i zbudować nowoczesną ogólnopolską sieć. Nikt takiej w Polsce nie ma.

Warto się procesować ze Skarbem Państwa? To bardzo długotrwałe sprawy.

Nigdzie mi się nie spieszy. Będę teraz emerytem.

Sprzedaje pan akcje na zawsze czy na pewien czas, aż kurz opadnie?

Na zawsze.

W umowie z kupującym jest zapis o premii, jeśli dalej odsprzeda papiery inwestorowi drożej?

Bez komentarza.

Kim jest inwestor? To prawda, że to MCI?

Nie mogę powiedzieć. Wiąże nas umowa, ale wszystkiego dowiecie się państwo pod koniec lipca.

Jeśli jeden podmiot kupi wszystkie pana akcje, będzie wezwanie?

To pytanie należy zadać inwestorowi.

A co z ZWG?

Mój pakiet jest na sprzedaż. Około jednej trzeciej wszystkich akcji. Mamy pierwsze zobowiązania inwestorów chętnych, by je objąć. Sądzę, że w tym tygodniu zamkniemy książkę popytu.

ZWG ma pakiet akcji Bumechu i łączy się z tą firmą. Akcje Bumechu, odkąd wszedł pan do tej firmy, potaniały o kilkadziesiąt procent.

Plany tych firm pozostają aktualne, a kurs Bumechu jest niski przejściowo. Moim zdaniem do końca roku powinien wrócić do poziomu 5–6 zł.

Z jednej strony inwestował pan w ZWG i Bumech, które zależą od polskich firm węglowych, z drugiej w Składywęgla.pl, które konkurowały z polskimi kopalniami, dumpując ceny?

To nieprawda,  że Składy Węgla dumpowały ceny. Sprzedawały ten surowiec z naliczoną marżą. Są na to dokumenty. Kupowały też węgiel od polskich kopalni – właściwie od Bogdanki. Polski węgiel stanowił przy tym niewielki udział w obrotach Składów. Kompania Węglowa nie była bowiem zainteresowana taką współpracą. W cenie około 300 zł za tonę sprzedawała węgiel różnym dystrybutorom, którzy nakładali na niego swoją kilkusetprocentową marżę. Nie zmienia to jednak faktu, że tzw. gruby węgiel, który ma odbiorców detalicznych,  jest w Polsce towarem deficytowym.  Od 11 lat brakuje go i potrzebny jest import.  Od lat większość zakupów Składów stanowił surowiec importowany m.in. z Rosji, przy czym – poprzez pośredników. Gdy zainwestowałem w spółkę, Składy z pośredników zrezygnowały, żeby zwiększyć swoją marżę, i nawiązały kontakt bezpośrednio z rosyjskimi kopalniami. Najlepsze warunki zaproponowała Składom Węgla firma KTK. To pozwoliło na obniżenie cen sprzedawanego surowca. ?Gdy w spółce nastąpiły zatrzymania, mieliśmy zacząć sprzedawać węgiel w cenie 599 zł za tonę.

Wspominał pan, że zarzuty ?za taśmy to zemsta baronów węglowych. Kim oni są?

Inni pośrednicy w handlu węglem. To są przede wszystkim byli pracownicy kopalni i związkowcy. Każdy ?o tym wie. W Składach CBŚ aresztował ludzi po doniesieniu w sprawie ?VAT złożonym przez firmę Energo. Wie pani, jak wyglądają akta tej sprawy w wątku dotyczącym VAT? To jedna cienka teczka. ?Moim zdaniem została wykorzystana jako pretekst przy okazji taśm.

Obciąża pana kelner Łukasz N. Powiedział, że zlecił pan mu podsłuchiwanie klientów i płacił za to.

Chciałbym zobaczyć jakiekolwiek dowody. Ja też bywałem w VIP-roomie w Sowie. Czy to nie dziwne, że nie dostałem żadnego esemesa ostrzegawczego, że treść nagrań będzie publikowana? Takie esemesy otrzymały tylko dwie osoby. Prasa podawała, kto dostał takie ostrzeżenia. Podobno też nagrywano od wielu lat, a ja rzekomo miałem mieć te taśmy od roku.

Chciał pan dać pracę żonie ministra Rafała Baniaka. Dlaczego?

Jaka to praca. 2 tys. zł brutto za posiedzenie rady nadzorczej, zwoływane raz na trzy miesiące, co daje 600 zł miesięcznie.

Pytanie brzmi: dlaczego?.

Panią Baniak, jak również panią Oliwę polecił Tomek Misiak, a my to zaakceptowaliśmy. To właśnie on pomagał zarządowi budować pozycję Hawe.

Nie chciał pan przypadkiem robić interesów z ministrem? Rafał Baniak zaprzecza, że Skarb Państwa chciał od pana odkupić Składy Węgla.

Minister mija się z prawdą i to się niedługo okaże.  Na imprezie Tomka Misiaka podchodził do mnie kilka razy, proponując, że odkupią ode mnie akcje Składów.

Ma pan wrogów? Ludzie pana nie unikają?

Ludzie mówią do mnie: „Dzień dobry, panie Marku". Chociaż nie mam z tym nic wspólnego, wielu mówi mi, że to dobrze, że taśmy zostały opublikowane.  Wrogów nie mam i nigdy nie miałem. Mam za to wielu przyjaciół, którzy teraz mi pomagają.

A właściciele IDM?

Grzegorz Leszczyński zaoferował natychmiast swoją pomoc. Spotkaliśmy się kilka razy i dalej rozmawiamy. To bardzo miło z jego strony.

Stąd dobry humor, czy ten opisywany przez media psychoanalityk pomaga?

Jestem niewinny. Nie mam sobie niczego do zarzucenia, więc dlaczego mam mieć zły humor? Poza tym nie jestem typem osoby, która łatwo się załamuje. Niepowodzenia, które są przecież częścią naszego życia, motywują mnie. Mateusz, o którego pani pyta, to trener, coach, którego poznałem kilka lat temu podczas kursu. Uczył mnie, jak zachowywać się  w kontaktach międzynarodowych, ponieważ wszystkie spółki z grupy mają w swoich strategiach ekspansję zagraniczną. Nie korzystam z jego usług.

Mówi pan o emeryturze. Wyjedzie pan z kraju?

Nie. Zostaję w Polsce. Nigdzie indziej mi się tak nie podoba. Tyle tylko, że po ostatnich wydarzeniach straciłem motywację do pracy. Zamiast budować firmy i dawać pracę wielu tysiącom ludzi, poświęcę się teraz bardziej swojej rodzinie. Ciężko było mi podjąć taką decyzję.

Inwestycje giełdowe Marka Falenty

Sprzedawane przez inwestora akcje telekomunikacyjnego Hawe i firmy ZWG były wczoraj warte na giełdzie 152 mln zł. W papiery telekomunikacyjnej firmy Marek Falenta zainwestował około 146 mln zł. W poniedziałek jego pakiet wart był 110 mln zł. (kurs giełdowy 3,08 zł). To około 36 mln zł straty. Inwestor liczy utracone korzyści inaczej. Jak wyjaśnia, dysponuje umową z inwestorem, który chciał kupić od niego akcje za 4,5 zł. Teraz cena będzie niższa. Na ZWG inwestor dobrze zarobił. Uważa jednak, że gdyby nie afera podsłuchowa, notowania spółki byłyby wyżej.

—ziu

Rz: Sprzedaje pan Hawe ?czy tylko udaje?

Marek Falenta, przedsiębiorca podejrzany w sprawie nielegalnych podsłuchów:

Pozostało jeszcze 99% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku