Bez względu na przyczyny katastrofy z kwietnia 2010 roku mamy prawo czuć się w tej sprawie ofiarami Rosji. I to niezależnie od tego, czy wierzymy w ustalenia komisji Jerzego Millera, czy przeciwnie, wciąż doszukujemy się śladów zamachu. Mimo że wtedy, tuż po tragedii, przez chwilę czuliśmy solidarność, a może nawet wdzięczność wobec Rosjan, rządzący na Kremlu dołożyli wszelkich starań, by naszą wiarę w ich uczciwość, szczerość i bezinteresowność podważyć.
Dziś nikt już nie ma złudzeń. Rosja zachowała się jak państwowy terrorysta. ?W sprawie feralnego lotu polskiego Tu 154-M dopuściła się licznych nieprawidłowości, niedbalstwa i manipulacji.
Wyjątkowym kuriozum jest fakt, że szczątki należącego do państwa polskiego samolotu do dziś zalegają jak kupa złomu koło smoleńskiego lotniska. Mało kto wierzy, że kiedykolwiek wrócą do kraju.
Domyślamy się też przyczyn. Przetrzymywanie tupolewa w Rosji, przeciąganie lokalnego śledztwa to nieustająca szansa manipulowania przez Kreml polską polityką. I co równie ważne, permanentne fałszowanie prawdy o wypadku. Zakończenie rosyjskiego śledztwa i wydanie Polsce dowodów odsłoniłoby wszystko, co Rosjanie chcą ukryć.