Czy to nie przypomina zachowania Moskwy w sprawie katastrofy polskiego samolotu prezydenckiego?
Mimo że to zupełnie dwie różne sytuacje, łączą je mechanizmy działania rosyjskich służb. Moskwa zawsze gra na czas. Dlatego rosyjscy bojówkarze utrudniają pracę ekspertom na miejscu tragedii, próbują ukrywać części wraku i nie mogą się zdecydować co do miejsca transportu ciał ofiar. W dzisiejszych czasach takie działania jedynie kompromitują, ponieważ odpalenie rakiety zarejestrowały satelity. Dzięki temu można zobaczyć dokładne miejsce, czas i cele wyrzutni rakietowej, z której został zestrzelony samolot. Mogą oni fałszować i ukrywać, jednak Zachód nie da się na to nabrać. Propaganda jest raczej skierowana do wewnętrznego odbiorcy, by Rosjanie uwierzyli, że samolot zestrzeliły „banderowskie władze" Ukrainy. To jest stała strategia Moskwy, która polega na tym, że rosyjskie władze są zawsze niewinne. Samolot spadł sam, tak jak Aleksandr Litwinienko sam się zabił. Zawsze znajdą się ci, którzy w to uwierzą. W tym czasie wydarzy się coś innego i odwróci uwagę społeczeństwa.
Co ukrywa w sprawie tragedii Tu-154?
Gdyby rosyjskie władze nie miały nic do ukrycia, dawno by przekazały wrak samolotu i postawiły kropkę w tej sprawie. Jedną sprawą jest to, że nikt w Moskwie nie był specjalnie zadowolony z wizyty Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku. Nie podobały im się jego przemówienia, które uderzały w rosyjską propagandę. Wykorzystując kiepskie warunki atmosferyczne, próbowali skierować ten samolot na lotnisko w Mińsku. Wtedy Kaczyński znacząco by się spóźnił na uroczystość i nie przemawiałby długo. Mówiąc krótko, wszyscy byli zainteresowani, włącznie z niektórymi siłami politycznymi w Polsce, by zmniejszyć wagę wizyty prezydenta Kaczyńskiego w Smoleńsku. Rosjanie źle skierowali załogę, która nie wiedziała dokładnie, na jakiej znajduje się wysokości, i w konsekwencji doszło do tragedii. Winę za to ponoszą nie tylko kontrolerzy, lecz również ci, którzy dawali rozkaz. Nie wiemy, co miał na myśli ten, który ten rozkaz wydał, i wątpię, że kiedykolwiek się dowiemy.
Pan sugeruje, że ktoś mógł celowo wprowadzić w błąd załogę samolotu?
Nic nie sugeruję i nie zamierzam sugerować. Dlaczego my, Rosjanie, mamy cokolwiek sugerować, gdy Polacy milczą. Wszyscy oczekiwali, że Polska powierzy to śledztwo komisji międzynarodowej i dołączy do tego czołowych światowych ekspertów. Tymczasem Polacy przekazali stery rosyjskim „fachowcom" z MAK i nie nagłaśniali tej sprawy przez kilka kolejnych lat. Kto ma się zajmować tą sprawą, jeżeli w Polsce na ten temat zapadła cisza?