Reklama

Śmierć po głosowaniu

Druga tura wyborów przebiegała znacznie spokojniej. Na Podkarpaciu po wyjściu z lokalu wyborczego zmarła kobieta.

Aktualizacja: 30.11.2014 20:11 Publikacja: 30.11.2014 19:46

Mieszkańcy Szczecina wybierają prezydenta swego miasta

Mieszkańcy Szczecina wybierają prezydenta swego miasta

Foto: PAP/Marcin Bielecki

Druga tura wyborów odbywała się w niedzielę w 890 gminach, w których w głosowaniu 16 listopada nie wyłoniono wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. Do drugiej tury przeszło dwóch kandydatów z najlepszym wynikiem. W sumie o wybór ubiega się 1774 kandydatów. Do głosowania uprawnionych jest ponad 16 mln osób. Wybory odbywały się w blisko 13 tys. obwodowych komisjach wyborczych.

Głośna cisza

Od piątku od północy do niedzieli w południe doszło w sumie do 113 incydentów Większość dotyczyła zakłócenia ciszy wyborczej, natomiast sześć incydentów dotyczyło komisji wyborczych.

Jak mówił Bogusław Dauter z PKW, w jednej z tych sytuacji karty do głosowania nieostemplowane pieczęcią znajdowały się w innym pomieszczeniu, niż siedziała komisja. – Na skutek interwencji właściwych komisarzy wyborczych wszystkie głosy ostemplowane oraz nieostemplowane znalazły się w miejscu, w którym urzęduje komisja – powiedział sędzia PKW.

Zaznaczył jednak, że ten incydent nie miał wpływu na ważność głosowania. – Na ważność głosu wpływa karta do głosowania ostemplowana pieczęcią właściwej komisji wydana wyborcy – powiedział.

Wyborcze biuro prasowe poinformowało, że we wsi Wiewiórka (woj. podkarpackie) kobieta w wieku 86 lat po wyjściu z lokalu wyborczego zasłabła na szkolnym korytarzu i zmarła.

Reklama
Reklama

Według danych wyborczego biura prasowego policja odnotowała także kilka zgłoszeń dotyczących agitacji podczas mszy w kościołach.

Do takiej sytuacji doszło m.in. we wsi Godziszów niedaleko Janowa Lubelskiego. Według informacji przekazanych przez parafiankę, która przyszła do kościoła na mszę św. o godzinie 8, ksiądz miał namawiać podczas kazania do głosowania na jednego z kandydatów.

Wojny plakatowe

Dochodziło też do zrywania plakatów, na przykład na terenie powiatu braniewskiego. W Ełku policja sprawdza incydent związany z informowaniem o przebiegu wyborów oraz dowożeniem ludzi do lokali wyborczych. Natomiast w Iławie naruszono ciszę wyborczą poprzez wpisy na forach internetowych. Do łamania ciszy wyborczej doszło też na Pomorzu. W Gdańsku ktoś zawiesił dziewięć plakatów wyborczych jednego z kandydatów na prezydenta.

W Siemianowicach Śląskich ktoś próbował naklejać plakaty na przystanku, a kiedy policja przyjechała na miejsce, zastała tylko klej i plakaty. Sprawcy uciekli.

Na Dolnym Śląsku w ciągu ostatniej doby policjanci otrzymali 12 zgłoszeń naruszenia ciszy wyborczej. Zgłoszenia dotyczyły zrywania lub zaklejania plakatów. Najwięcej zgłoszeń odnotowano w powiatach lubińskim i kłodzkim. Plakaty wyborcze jednego z kandydatów zostały zaklejone też we Wrocławiu.

W sobotę dochodziło do zrywania  plakatów wyborczych, rozdawania ulotek, agitowania słownego. Na przykład w Michałowie na Podlasiu rozdawano ulotki, by osoby nowo zameldowane nie szły na wybory, bo grozi za to odpowiedzialność karna; sprawą zajęła się policja.

Reklama
Reklama

W Szówsku na terenie gminy Wiązownica na Podkarpaciu został potrącony  21-letni mężczyzna. – Dostaliśmy zgłoszenie, że grupa osób nakleja plakaty wyborcze jednego z kandydatów na wójta, a jednocześnie zrywa plakaty kontrkandydata. Na miejscu doszło do szarpaniny między ludźmi, którzy wieszali plakaty, a osobami, które poinformowały nas o naruszeniu ciszy wyborczej – opowiadała  Marta Gałuszka z jarosławskiej policji. Wśród osób, które zaalarmowały komendę o złamaniu ciszy, był 21-letni mężczyzna, który został potrącony przez samochód w miejscu zajścia. Trafił do szpitala. Nie ma zagrożenia dla jego życia. Okoliczności zajścia wyjaśnia policja. Jej przedstawiciele twierdzą, że ciszy wyborczej nie złamano, bo plakaty obu kandydatów wisiały na miejscu.

Handel głosami

Policja z Malborka bada, czy nie doszło tam do kupowania głosów. Podobny sygnał policja dostała też z Malechowa. Na razie nie zostały one potwierdzone.

Także w Lipnie w woj. kujawsko-pomorskim policja bada, czy doszło do kupowania głosów. – Obecnie trwają czynności wyjaśniające. Badamy, czy rzeczywiście oferowano wyborcom pieniądze w zamian za głosowanie na konkretnego kandydata – mówi Anna Kozłowska, rzecznik policji w Lipnie. Funkcjonariusze przesłuchują świadków zdarzenia. Za to przestępstwo grozi od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności

W sześciu gminach o wybór ubiegał się tylko jeden kandydat. Taka sytuacja jest możliwa, jeżeli np. jeden z dwóch kandydatów wycofał się z wyborów, utracił prawo wyborcze lub umarł. Bogusław Dauter z PKW wyjaśnił, że wyborcy w tych gminach otrzymują kartę do głosowania, za pomocą której opowiadają się za startującym kandydatem lub przeciw niemu.     —pap

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama